Obecnie mogę już się zmieścić w moje spodnie z materiału sprzed pięciu lat. I to jest moja wielka radość, że coś się dzieje, coś się ruszyło z moją nadwagą, portki bez paska spadają. Biustonosz nie ciśnie już po pod łopatkami, zapinam na pierwsze haftki, a zapinałam na ostatnie.
Piszę te słowa po zakończeniu kursów: Lekko Zdrowo BEZCUKROWO (14 dni) oraz LEKKO i ZDROWO (28 dni), ale nie zakończyłam walki o moją nadwagę. Trochę uszło i poszło ze mnie od września… kilka kg. Zaczęłam od nowa szykować menu z kursów, ale już po swojemu je modyfikuję.
Na co dzień jem normalnie według przepisów kursowych Tatiany, ale urozmaicam je, a nawet dodaje więcej warzyw. I….. codziennie jem 3 żółtka na ciepło (to są jaja wiejskie ze wsi, czasami trafiają się 2 żółtka w 1 jajku). Obojętnie czy jem śniadanie na słodko czy wytrawnie.
Przyznam się do grzeszku! Były nawet dwie wpadki na słodycze, ale nie zrobiły żadnej rewolucji w moim „drugim mózgu”. Powiedziałabym, że organizm wyrzucił nadmiar jadła, 2 albo 3 razy wizyta w WC. Na co dzień nie kusi mnie już na słodkie. Nic mnie nie boli, nie męczy mnie zgaga i kości z kręgosłupem nie bolą. Nie czuję potrzeby suplementowania czegokolwiek.
I bardzo się cieszę z tego menu, bo nadwaga stopniowo spada ze mnie. Może to nie jest jeszcze powód do radości i wielka „rewolucja” w moim ciele. Ale jak pisała Tatiana w podsumowaniach lekcji, że waga ciała może stopniowo spadać tygodniowo 500 – 300 g. Ja założyłam 300 g.
Ale napiszę od początku
Ile ważyłam we wrześniu 2021. O zgrozo!!!!!, wstyd się przyznać! 76,5 kg, a czasami więcej przy 162 cm wzrostu. Zaczęłam dietę od 3. dni wyzwania, potem kurs 14 dni i kurs 28 dni. Z początku próbowałam kontrolować wagę codziennie. Potem nie sprawdzałam wagi. Teraz to nazywam “wariactwo i totalny chaos w myślach. Zwariowała ta Hanka. Zrób Cud natury! Klaśnij i wytrzaśnij!”
Jak się chaos głowie uspokoił i refleksja weszła na właściwe tory, zaczęłam wagę kontrolować co tydzień wg wskazówek Tatiany, ale nie od razu. Dopiero jak byłam na półmetku kurs LZB (14 dni) w każdą sobotę, od 16 października. Tak przedstawiam moją zmianę wagi:
na starcie we wrześniu – 76,5 kg
16.X.- 72.5 kg
23.X. – 71.7 kg
30.X. – 71.1 kg
06.XI. – 70.8 kg
13.XI. – 70.5 kg
Czyli od września do połowy listopada….. uszło ze mnie 6 kg!
Wczoraj byłam na zebraniu UTW (Uniwersytet Trzeciego W.), I założyłam…. bluzkę z kołnierzykiem ze streczem, i….. weszłam w marynarkę, w której chodziłam do pracy w 2015/2016 roku, i nawet zapięłam na guziki.
No nie ! W pierwszej chwili nie uwierzyłam, aż podeszłam do dużego lustra. Wcale nie było ciasna nawet po zapięciu guzików! I takie mam małe ciche dni radości!, że coś się dzieje i rusza w dół ta moja waga!!!!!
Wiem, że przede mną wiele jeszcze miesięcy
Wyrzeczeń i systematyczności w tym, co zaczęłam robić i dążyć do właściwej wagi.
Mam nadzieję, że moje plany i intencja nie zboczą z właściwych torów, i za pół roku osiągnę właściwe BMI swojego ciała.
Dodam jeszcze, że od 5 lat jestem na emeryturze.
Nadal borykam się ze sprawami zdrowotnymi kręgosłupa i stawów. W 2015 była operacja kręgu szyjnego (wymiana dysku na sztuczny). Waga się wahała, raz w górę, raz w dół.
Ale dzisiaj wiem, że ból kręgosłupa i stawów był dodatkowo obciążony moją nadwagą.
I co????
I szukałam, szukałam…. coś dla zdrowia, chodziłam do dietetyczki na miejscu, korzystałam z siłowni i SPA dla kobiet! Nawet bańki chińskie wykupiłam w SPA. Spadło trochę – może 2 kg z wagi.
Korzystam co roku z uzdrowisk nad polskim morzem. Chodzę na Uniwersytet Trzeciego Wieku w naszym Kętrzynie.
Chodziłam i chodzę nadal okresowo na zabiegi fizjoterapeutyczne. Jeśli bardzo bolało, to i prywatnie korzystałam z zabiegów i usług fizjoterapeuty. Ale waga ciała nie chciała zbytnio ruszyć w dół.
I nareszcie wpadła mi w oczy na FB dieta Tatiany w Internecie!
A dieta Tatiany, podsumowania i podcasty skłoniła mnie do właściwego myślenia i poukładania w głowie, o co tu właściwie chodzi w diecie i spadku wagi? Dodatkowo codzienne wykonuję ćwiczenia gorsetowe (specjalne dla kręgosłupa) na macie po 40 minut.
Chodzę po domu, po schodach, i wokół mojego domu i czasami pokonuje ok 5 tys. kroków (ogródek, koszenie trawnika, zbieranie jesiennych liści, itp.). Kiedyś nie mierzyłam swoich kroków, a czułam się zmęczona, a zwłaszcza przy wykonywaniu posiłków dla rodziny.
Ostatnio mierzę swoje kroki nawet krzątając się po kuchni, robiąc pranie, sprzątanie czy pranie i później jego wywieszanie. O Boże! Ile człowiek może się nachodzić po swoim domu, zwłaszcza, że mam schody w domu! Ale teraz robię sobie odpowiednie przerwy między różnymi pracami w domu, jak się zmęczę. Dzisiaj wiem, jak organizować swój czas i odpoczywać. Jestem emerytką i nic nie muszę robić na siłę!
Chodzę również na piechotę po zakupy, do pobliskiego marketu, a kiedyś jeździłam. I teraz wiem, że to odpowiednia, zbilansowana dieta w połączeniu z moimi ćwiczeniami i ruchem na co dzień zrobiła postępy!!!!!
Tatiano, dziękuję Ci bardzo za:
- to, że jesteś na tym świecie i świecie wirtualnym!
- tak bardzo obszerny, sprecyzowany i skrupulatny jadłospis!
- miłe i sympatyczne towarzystwo na grupach,
- podpowiedzi w jadłospisach,
- pomoc psychologiczną w podcastach i podsumowaniach lekcji,
- szczerość!
- i za wiele jeszcze innych rzeczy, które nie sposób w tej chwili wymienić…..
Pozdrawiam serdecznie Ciebie i całą Twoją rodzinę.
Hanna
Edit: 30 listopada było już 70 kg, czyli minus 6,5 kg!
Autorka artykułu (gościnnie): Hanna Furlepa – która już wie, którędy prowadzi Jej droga do zdrowia.
Wow! Inspirujący artykuł 🙂