Leukopenia, jak ją pokonałam w 9 dni

Czym jest leukopenia? Leukopenia to stan hematologiczny objawiający się obniżeniem liczby leukocytów we krwi obwodowej (norma 4000-10000/mm³ krwi).


Może być spowodowana przez różne czynniki m.in. choroby nowotworowe krwi (np. białaczkę), czy też nieprawidłowy rozwój linii komórkowej w szpiku czerwonym. Wśród chorób potencjalnie mogących być przyczyną leukopenii należy wymienić: przewlekłe choroby krwi i szpiku kostnego (w tym białaczki), ostre i przewlekłe zatrucia substancjami organicznymi (np. rozpuszczalniki, farby olejne, benzen), choroby powodujące powiększenie śledziony (np. nadciśnienie wrotne, przewlekłe choroby wątroby), ciężkie przewlekłe niedożywienie lub ciężki przewlekły stres oraz wpływ przewlekle stosowanych leków.

Leukocyty, krwinki białe – (…) Ich zadaniem jest ochrona organizmu przed patogenami, takimi jak wirusy i bakterie.

Źródło: Wikipedia

Czym była leukopenia dla mnie i mojej córki i jak sobie z nią poradziłyśmy?

Według dwójki lekarzy, z którymi w marcu 2013 roku o tym rozmawiałam, to zupełny spadek odporności i że gdybym dalej zażywała ten lek, mogłoby dojść do uszkodzenia szpiku kostnego, a za tym białaczki.

Lekarz w szpitalu powiedział, że powrót do zdrowia może potrwać około 3 miesięcy. Lekarka zaś powiedziała, że powrót do normy po odstawieniu czynnika szkodzącego może potrwać co najmniej miesiąc.Ja wiem, że co lekarz to opinia, ale nie chciałabym się na nich skupiać.

Postanowiłam poszperać w internecie, jak się tego pozbyć. Wtedy, 6 lat temu niewiele informacji było w tym temacie, ponieważ nie jest on tak łatwy i oczywisty. Ale to, co z tego wysupłałam, to to że powrócić do zdrowia można poprzez jedzenie wszystkiego. Hm, wiem, że to trochę enigmatyczne, ale z taką wiedzą startowałam i co się wydarzyło, napiszę po kolei.

Leukopenia, jak ją pokonałam w 9 dni
Leukopenia, jak ją pokonałam w 9 dni

Ale od początku.

Dzień 1

Syn, ból głowy i temperatura.
Mąż ból głowy i mdłości.
Córka wymioty.

Ja w ciągu jednego dnia przeszłam od złego samopoczucia do zapalenia oskrzeli. Od lekarki chciałam dostać coś, co przez weekend mnie wyleczy i w poniedziałek pójdę do pracy. W konsekwencji braku pokory wobec choroby i konieczności wypoczynku nie było mnie tam trzy tygodnie

Co dalej?

Syn i córka poczuli się lepiej i poszli do szkoły. Mąż do pracy. Ja zostałam ze swoimi lekarstwami i wymiotowaniem w domu. Po dwóch dniach córce się na powrót pogorszyło, więc dostała to samo lekarstwo, co ja i zostałyśmy w domu razem.

Jednego dnia, czułam się tak źle, że leżąc na podłodze w łazience, zadzwoniłam do Michała. Nie miałam siły nic mówić, więc zapytał: przyjechać do Ciebie? Tak i zawieziesz mnie do szpitala.

Uważałam, że mój stan wynika z wymiotowania, że jestem odwodniona. A tak szczerze, to pierwszy raz w życiu myślałam, że umieram. Nigdy wcześniej i jak do tej pory, nigdy potem czegoś takiego nie czułam. A przecież ja mam małe dzieci. Piłam małymi łyczkami, a i tak wymiotowałam.

Zaczęły boleć mnie nerki. Trudno powiedzieć od czego, ale bałam się, żeby nie okazało się, że przestały mi pracować. Nie miałam w tym zakresie wiedzy, więc bałam się wszystkich objawów, tym bardziej, że kilka lat wcześniej miałam w nich kamienie. Obawiałam się też, że przy okazji może jakieś się właśnie wstawiły do przewody moczowego i go zablokowały.

Myślałam, że gdy dotrę do szpitala, zostanę podłączona pod kroplówkę, uzupełnią mi niedobory mikroelementów i wyjdę stamtąd jak nowo narodzona. Ale się zdziwiłam. Była zima, pojechałam w szlafroku i piżamie.

Podłączono mnie pod kroplówkę jedną, drugą, trzecią. Były w nich środki przeciwwymiotne, więc nie wymiotowałam, ale miałam olbrzymie zawroty głowy i mdłości. Ledwie sobie radziłam z chodzeniem. Z nerkami nie było problemu, ponieważ po kroplówkach zaczęłam odwiedzać toaletę..

Minęło kilka godzin, przyszedł lekarz…

Miał z sobą moje wyniki krwi i zapytał, czy zawsze miałam tak niskie białe krwinki. Powiedziałam, że pierwsze słyszę. Szczęśliwie trzy tygodnie wcześniej robiłam ogólne badania kontrolne. Zadzwoniliśmy do Michała, który z lekarzem potwierdził, że wówczas leukocytów miałam prawie dwa razy więcej, czyli w normie:

Data Moje wyniki Norma [mm³ krwi]
27.02.2013 4300 4000-10 000
11.03.2013 2300 4000-10 000

Zapytał, jakie lekarstwo dostałam w związku z chorobą. Powiedziałam, że baktrim. On odparł, że wszystko jasne, bo to właśnie ten chemioterapeutyk mógł spowodować zdziesiątkowanie moich ciał odpornościowych. No tak, na ulotce rzeczywiście napisano, że u 1 osoby na 10 000 może pojawić się taki właśnie problem.

Wymioty zaś nie były spowodowane grypą, a lekarstwem.

Czy mam zostać dziś w szpitalu?

Zapytałam. Jak pani chce, ale nie bardzo wiem, jak mógłbym pani pomóc. No można podać steryd.

Więc tak sobie siedziałam na łóżku i próbowałam poczuć brak zawrotów głowy. Niestety, nadal były, ale po godzinie 21 poczułam głód, co mnie ucieszyło. Michał przywiózł mi jedzenie, ale niestety nie mogłam jeść – mdliło mnie.

Postanowiłam wrócić do domu. Jechaliśmy 15 km bardzo ciężkiej dla mnie drogi. Michał jechał bardzo ostrożnie, ale było mi bardzo, bardzo źle. Poprosiłam aby przyspieszył żeby jak najszybciej tę drogę zakończyć.

Lekarz wypisał mi receptę na leki przeciwwymiotne. Nie pamiętam nawet ile ich potrzebowałam, w każdym razie mało, może dwie sztuki. Położyliśmy się spać.

A co z córką? Ona też zażywała ten lek…

Rano Michał pojechał do naszej lekarki po zwolnienie lekarskie dla siebie aby się nami zająć i z córką, aby jej na moją prośbę zbadano krew. Kolejnego dnia Michał wrócił do domu z wynikiem badania i skierowaniem do szpitala – miała połowę normy białych krwinek.

Zadzwoniłam do lekarki i powiedziałam, że skoro wiemy jaki jest tego powód i że tak naprawdę nie ma sensownego leczenia, wysłanie jej do szpitala zagroziłoby jej zdrowiu. Szpital był przecież przepełniony dziećmi chorymi na grypę, a córka zupełnie straciła odporność. Lekarka znała mnie od lat i miała do mnie zaufanie. Ale powiedziała, że jeżeli w ciągu 10 dni sytuacja się nie poprawi, mała idzie do szpitala.

I zaczęło się nasze leczenie…

Michał był z nami w domu, ponieważ my nie byłyśmy w stanie funkcjonować. Spałyśmy, piłyśmy i spałyśmy. Michał karmił nas wg naszych własnych pomysłów:

  • zaczął od kleik z ryżu
  • robił nam duże ilości soków warzywno-owocowych z buraków, marchwi i jabłek

Później włączał po kolei nasze ulubione potrawy, którymi były między innymi:

  • krupnik
  • zupa ogórkowa
  • pomidorowa
  • rosół
  • pierś kurczaka ze szpinakiem i makaronem
  • ryż z warzywami na sposób chiński
  • pierś indyka z brokułami i makaronem
  • kalafiory, brokuły i mnóstwo innych warzyw
  • dorsz z warzywami
  • pieczony kurczak

Nie oceniaj tego pod kątem sztuki łączenia pokarmów, czy tego ile było tam mięsa. Jadłyśmy to, co organizmy nam podpowiadały i czułyśmy, że nam pomoże – jadłyśmy po prostu wszystko, oczywiście tylko przyrządzone w domu.

Po trzech dniach Michał mógł wrócić do pracy, ponieważ my byłyśmy już w stanie chodzić. Z zawrotami głowy i zadyszką, ale dawałyśmy radę.

Pichciłyśmy sobie nasze ulubione potrawy i cieszyłyśmy swoim towarzystwem. Obejrzałyśmy całą serię Wakacje z duchami i inne wspaniałe ekranizacje książek Zbigniewa Nienackiego. Po kilku dniach mogłyśmy nawet zacząć czytać książki.

Jaki był finał tej przygody?

Po 9 dniach od mojego poprzedniego badania pojechałyśmy na badania, a następnego dnia dostałam SMS’em gratulacje od lekarki. Ona pierwsza sprawdziła nasze wyniki.

Data Moje wyniki Norma [mm³ krwi]
27.02.2013 4300 4000-10 000
11.03.2013 2300 4000-10 000
20.03.2013 5290 4000-10 000

Jedzenie…

Tylko tyle? Aż tyle!

Nasz eBook z obłędnymi koktajlami, które oczyszczają i regenerują organizm!

To było w 2013 roku. Od tego czasu jeszcze więcej nauczyliśmy się na temat odżywiania. Jedzenie to nie tylko dostarczanie kalorii, które jak paliwo napędzają nasz organizm. Same kalorie to zdecydowanie za mało. Swoją drogą w obecnych czasach, gdy żywność jest na wyciągnięcie ręki, gdy najeść się do syta można za przysłowiowe 10 zł, to nie one są problemem.

Wyzwaniem dla nas wszystkich obecnie są mikroelementy: witaminy, enzymy, minerały i fitoskładniki. To dzięki nim nasz organizm buduje swoją odporność, chroni i odbudowuje swoje zdrowie.

Niestety przemysłowo przetwarzana żywność kładzie nacisk przede wszystkim na kalorie… często puste, czyli pozbawione mikroelementów. Najadamy się nimi, mamy pełne brzuchy, ale nasze organizmy są głodne, desperacko domagając się uzupełnienia witamin, minerałów i innych mikroelementów.

Teraz tworzymy wraz z Michałem kursy pomagające innym wdrożyć zdrowe odżywianie, bo wiemy jak jedzenie wpływa na organizm.

Źródła informacji

Pobierz bezpłatnego eBooka!


 

1. Nasza historia – co nam dała zmiana odżywiania.
2. Co musisz zrobić zanim zaczniesz zmiany.
3. Produkty, które powinny zniknąć z kuchni.
4. Co w zamian? Zdrowe zamienniki.
5. Co się stanie, jeżeli nic nie zrobisz.
6. Jak zrobić to szybciej i łatwiej.