Dość karkołomnym wyzwaniem w dzisiejszych czasach jest znaleźć osobę, w której otoczeniu nie ma kogoś chorego na nowotwór. Przed laty uznawało się czynniki genetyczne, jako te odpowiedzialne za zachorowanie. Obecnie donosi się o dużym udziale środowiska, w tym żywienia, które ma wpływ na ekspresję genów odpowiedzialnych m.in. za proces nowotworzenia.
Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) mamy do czynienia z chorobami dietozależnymi, które powstają wskutek błędów żywieniowych. Do grupy tych chorób, oprócz niektórych nowotworów, zalicza się m.in. cukrzycę typu 2, nadciśnienie tętnicze, czy osteoporozę1,2.
W dzisiejszych czasach „prawdziwe” jedzenie stało się towarem luksusowym, niczym jeansy z PEWEX-u na przełomie lat 80- i 90- tych. Panujący głód informacji na temat odżywiania implikuje dużą poczytność książek o dietach, które stają się bestsellerami.
Obecnie dysponujemy wiedzą na temat istnienia powiązań pomiędzy sposobem odżywiania a zdrowiem. Niestety ta wiedza jest zagłuszona przez szum informacji takich, jak chwilowe mody żywieniowe oraz propaganda przemysłu żywnościowego i farmaceutycznego.
Syntetyczne środki chemiczne są problemem, ale nie podstawową przyczyną nowotworów. Odziedziczone po rodzinie geny nie są czynnikami, które decydują o tym czy zapadniemy na jedną ze śmiertelnych chorób.
Aby taka choroba się pojawiła niezbędne są czynniki, które spowodują ekspresję genów przekazywanych w rodzinie z pokolenia na pokolenie. Natomiast same suplementy odżywcze witamin oraz innych składników odżywczych nie stanowią profilaktyki zdrowotnej3.
Co inicjuje zmiany nowotworowe?
Zapewne zastanawiasz się, co inicjuje zmiany nowotworowe w komórkach? Otóż odpowiedzialnymi za ten proces są substancje chemiczne zwane kancerogenami. Są one najczęściej produktami ubocznymi procesów przemysłowych, jakim jest poddawana żywność, jak chociażby aromat dymu wędzarniczego obecny w serach i wyrobach wędliniarskich. Wśród najczęstszych pokarmów w dietach Polaków XXI wieku dominują: pieczywo, wędliny, owoce i warzywa.
W przypadku wyrobów wędliniarskich mamy do czynienia z azotynami stanowiącymi dodatek do mięs i wędlin sprzedawanych w sklepach. Azotyn sodu jest niezbędny z punktu widzenia jego właściwości bakteriobójczych. Ponadto nadaje przyjemny różowy kolor, a także pożądany smak4.
Niestety spożycie azotynów z pożywieniem doprowadza do reakcji, w wyniku której powstają nitrozaminy7, które to według Amerykańskiego National Toxicology Program przyczyniają się do powstania nowotworów6.
Pocieszające jest to, że w naszym kraju można znaleźć producentów, którzy w swoim asortymencie posiadają wyroby pozbawione glutenu czy innych sztucznych substancji wypełniających. Posiadają oni w składzie swoich wyrobów na przykład surowe warzywa będące naturalnym substytutem azotynów, bowiem warzywa same w sobie są źródłem związków azotowych. Dodatkowo jako uzupełnienie i wzbogacenie produktu w witaminę C używane są suszone owoce aceroli.
Smażyć, piec czy gotować na parze?
Nie bez znaczenia jest także sposób obróbki termicznej żywności, której dokonujemy w naszych gospodarstwach domowych. Tu warto wspomnieć o kolejnym związku z grupy kancerogenów, którym jest akrylamid. Tworzy się on podczas smażenia i pieczenia, a jest to substancja o działaniu rakotwórczym. Występuje m.in. w chipsach, frytkach, ciastkach, płatkach zbożowych czy chlebie i pieczonym mięsie7.
Kolejnym ważnym elementem z punktu widzenia procesu nowotworzenia są wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne. To grupa związków chemicznych powstających, podobnie jak akrylamid, podczas wędzenia, grillowania czy ogrzewania na otwartym ogniu. Są one uznawane za silne kancero– i mutageny.
Warzywa i owoce kojarzą się zwykle bardzo pozytywnie, wręcz utożsamiane są z samym zdrowiem – być może przed laty takie myślenie miało zastosowanie. W dzisiejszych czasach nim warzywo czy owoc trafi na nasz stół, zwykle ma bliski kontakt m.in.: z regulatorem wzrostu, syntetycznym nawozem czy innymi środkami chwasto– i grzybobójczymi. Pestycydy są przykładem broni obosiecznej, bowiem chronią rośliny przed szkodnikami, będąc jednocześnie toksycznymi dla naszego organizmu, choć w różnym stopniu.
Według Environmental Working Group do najbardziej zanieczyszczonych pestycydami owoców należą jabłka7. Rośliny, które możemy zakupić w supermarkecie są celowo poddane opryskom w miejscu ich wzrostu i dojrzewania, które dzięki temu jest przyspieszone. Również dla potrzeb transportu i magazynowania muszą przyjąć pokaźną dawkę substancji chemicznych, celem zabezpieczenia ich na dłuższy okres czasu.
Podobnie sprawa ma się w przypadku „nowalijek” – pierwszych wiosennych warzyw. Istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że owe rośliny, by móc pokazać się na sklepowych półkach tak wcześnie, ich wzrost i dojrzewanie zostało przyspieszone w sposób daleki od natury, często wbrew naturalnemu kalendarzowi. Zatem bogactwo azotanów, pestycydów oraz metali ciężkich gwarantowane8.
Jak możemy temu przeciwdziałać?
Istnieje domowy sposób na ograniczenie spożycia sztucznych wspomagaczy użytych w trakcie hodowli poprzez ich neutralizację. Roztwór 50 ml octu destylowanego z 4 litrami przefiltrowanej wody stanowi mieszaninę, w której możemy moczyć warzywa i owoce przed ich spożyciem, a uprzednio przed obraniem i przygotowaniem do konsumpcji9.
Nieco bardziej zaawansowaną formą, a przez to kosztowniejszą względem poprzedniej, jest przemywanie owoców, warzyw czy surowego mięsa w ozonowanej wodzie. Ozon wykazuje wszechstronne możliwości, w tym 100 proc. skuteczność destrukcji wszelkich zanieczyszczeń, zapewniając całkowitą ochronę bakteriologiczną oraz brak wytwarzania rakotwórczych produktów ubocznych, jak w przypadku tradycyjnie stosowanego w branżach przemysłu spożywczego chloru10,11.
Musimy zdać sobie sprawę z faktu, że istnieją w dzisiejszych czasach ludzie zarabiający ogromne pieniądze na handlu niezdrowymi produktami żywnościowymi tzw. pseudo-jedzeniem. Chcą abyśmy jedli to, co sprzedają nawet, jeśli zabija to naszą witalność oraz skraca i niszczy nasze życie. Możesz zgodzić się na to wszystko i ulec sprzedawcom śmieciowego jedzenia, ale możesz też stworzyć zdrowszy i bardziej afirmujący życie związek ze swoim ciałem i tym, co jesz1,2.
Autor artykułu (gościnnie): Łukasz Świerczyński – Protetyk Narządu Ruchu w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie Prokocimiu, absolwent wydziału Wojskowo-Lekarskiego UMed Łódź.
Bibliografia:
1. Nowicka G., Żywienie a prewencja chorób układu krążenia. Studia Ecologiae et Bioethicae, 2003, t.1.
2. Meder J., Podstawy onkologii klinicznej, Warszawa 2011.
3. Colin Campbell T., Nowoczesne zasady odżywiania. Galaktyka, 2011.
4. Cassens R.G., 1990: Nitre-cured meat: a food safety issue in perspective, Food and Nutrition Press Inc., Trumbull.
5. Lijinsky W. i Epstein S.S., 1970: Nitrosamines as enviromental carcinogens, Nature, nr 225, s. 21-23.
6. Ninth report on carcinogens, revised January 2001, U.S. Department of Health and Human Services, Public Health Service, National Toxicology Program, Waszyngton, http://ehis.niehs.nih.gov/rodtoc9.html#Viewe.
7. Bator J., Zamień chemię na jedzenie. Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 2013.
8. Wojciechowska R., Akumulacja azotanów a jakość produktów ogrodniczych, http://fundacja.ogr.ar.krakow.pl/pdf/R.Wojciechowska_21-27.pdf – dostęp: 5.03.2017 r.
9. Maslanky J., Zdrowe matki rodzą zdrowie dzieci. EM, Kraków, 2013.
10. Cutler M. b/r. Making food and water safer than ever before with ozone. Element ozone. Ozone and Food Safety.
11. Khadre M.A., Yousef A.E., Kim J.G. 2001. Microbiological Aspects of Ozone Applications in Food: A Review. Journal of Food Science, Vol. 66, No. 9, 1242-1252.
Możesz być na bieżąco z tym, co się dzieje na blogu – zapisz się na newsletter – okienko poniżej. Raz w tygodniu otrzymasz maila z linkami do nowych artykułów bezpośrednio na Twoją skrzynkę pocztową 🙂
Dzień dobry. Jak długo można taki roztwór z octu trzymać? Chodzi mi o to, czy po jego zrobieniu i umyciu np. 2 jabłek należy go wylać, czy może on np. jeszcze kilka dni postać?
Bezpieczniej będzie przed każdym płukaniem warzyw / owoców przygotować świeży roztwór wody z octem.
Dzięki za odpowiedź. Jeszcze jedno pytanie – za każdym razem 4l wody, czy można jakoś zmniejszyć tą ilość na 50ml octu?
Można zmniejszyć, stosownie do ilości mytych produktów 🙂