Są takie stwierdzenia: “żyjemy w takich czasach”, “takie czasy”. Ja tych zwrotów za bardzo nie lubię, ponieważ wydają mi się zdecydowanie nadużywane. Na przykład w kontekście, że teraz żywność jest przetworzona, słyszę “takie czasy”. Moim zdaniem jednak, to raczej nie: “takie są czasy”, tylko: “tacy jesteśmy my”. A z tym akurat jest problem, ponieważ nikt nie lubi brać winy na siebie za spożywanie śmieciowego jedzenia…
Zawsze lepiej zrzucić na “takie czasy”.
Gdy słyszę to od osób z pokolenia, które przeżyło komunę bardzo się dziwię, ponieważ to właśnie oni powinni się cieszyć, że mogą jeść, co chcą bez stania w kolejkach i kombinowania. Pokolenie zaś, które nie wie, co to komuna i tak innych czasów nie zna, więc skąd tekst “takie czasy”? Przecież z doświadczenia innych nie znają.
A tymczasem mamy wspaniałe czasy, półki uginają się pod ciężarem towarów, nie musimy stać w całonocnych kolejkach, aby kupić cokolwiek. Tylko, że zamiast kupić rzeczy nieprzetworzone, kupujemy przetworzone, bo to pozornie pozwoli zredukować czas spędzony w kuchni o kilkanaście minut. Co prawda najczęściej zaoszczędzony czas zamieni się na wizytę u lekarza i w aptece, ale mało kto potrafi to powiązać. To znaczy osoby, które nadal spożywają śmieciowe jedzenie nie potrafią, bo gdyby potrafili, to by tego nie jedli, a co więcej nie dawaliby takiego jedzenia dzieciom.
Problem gotowania polega na tym, że jest tyle innych ciekawych zajęć, którym można oddać się z większą przyjemnością niż gotowaniu. Przecież gotowanie to nie tylko gotowanie, to jest również planowanie, zaopatrywanie, no i sprzątanie.
W Indiach na przykład cały dzień kręci się wokół jedzenia. Najpierw trzeba znaleźć sposób na zarobienie pieniędzy, później zarobić pieniądze, następnie kupić produkty i pozostaje już tylko wrócić do domu i ugotować posiłek. My mamy ten luksus, że mając stałe dochody idziemy po prostu do pracy, co kilka dni na zakupy, kupujemy co potrzebujemy i przechowujemy w lodówce. Ale to jest mało, najchętniej aby potrawa sama się przygotowała, a my w tym czasie będziemy mogli iść do fryzjera, koleżanki, obejrzeć film, kupić nowe ciuchy, iść do teatru, w sobotę, niedzielę do kina, muzeum, poleżeć, pospać i co tam jeszcze kto wymyśli. No i gdzie tu czas na gotowanie? Trzeba go sobie dzielnie wygospodarować i cieszyć się, że nie żyjemy w Indiach 😉
Zatem jak to jest w naszej rodzinie?
Planowanie robimy razem, zaopatrywanie robimy razem i sprzątanie po gotowaniu również robimy razem. To znaczy nie robimy tego razem w tym samym czasie, tylko każde z osobna na zmiany, na które się nie umawiamy, tylko same się układają. Nasze dzieci są już nastolatkami i również uczestniczą we wszystkim, co wymieniłam. Kiedy były młodsze robiliśmy z Michałem tak, że jeśli jedno gotowało, to drugie po tym sprzątało. I nie musieliśmy się jakoś szczególnie na to umawiać. Myślę, że to wynika ze zwykłej przyzwoitości. Każdy potrzebuje mieć czas wolny i odpocząć, więc nie wyobrażam sobie, że jedno z nas robi wszystko. Gdy Michał gotuje, jestem mu wdzięczna za podanie pysznego posiłku, a następnie przejmuję pałeczkę i sprzątam po wszystkim. I odwrotnie.
Na początku małżeństwa moja lista posiłków do przygotowania wyglądała tak, że miałam rozpisane wszystkie potrawy, które przyrządzałam i każdego kolejnego dnia wybierałam z listy kolejną potrawę. Dzięki temu nie musiałam się zastanawiać, co jutro ugotuję i zakupy miałam już zrobione.
Teraz jest inaczej, ponieważ nie jesteśmy we dwójkę, ale w piątkę i planowanie jest nieco bardziej skomplikowane, ale wykonalne i bardzo upraszcza życie. Dodatkowym elementem utrudniającym organizację, jest to, że najmłodszy członek rodziny ma 16 miesięcy i przez ostatnie miesiące jadał inaczej niż my, więc posiłków było więcej do przygotowania. Ale ja taki czas traktuję jako przejściowy i wiem, że niedługo się skończy. Jest on już coraz bardziej za nami, ponieważ dziecko je bez mała wszystko to, co my. Jemu tylko trzeba ugotować jakąś kaszkę na kolację, której my nie jemy i podwieczorek najczęściej je inny. Rano na śniadanie jemy to samo, obiad przygotowuję tak, aby nadawał się dla niego, podwieczorek czasem razem, czasem ma swój, kolację ma swoją.
Jak sobie pomóc, aby jadać posiłki przygotowywane w domu i mieć jeszcze czas dla siebie?
Poza przygotowywaniem posiłków jest jeszcze wiele innej pracy, którą należy wykonać. Jeśli ma się małe dzieci, które jeszcze nie pomagają, robimy wszystko z mężem razem. Oboje jesteśmy po pracy zmęczeni, dlatego zanim zaczniemy odpoczywać, robimy co trzeba razem i wówczas odpoczywamy. Dzięki temu spędzamy dużo czasu razem, a to jak wiadomo świetnie wpływa na więzi między nami.
Jeśli dzieci są już odpowiednio duże, wszystko się nieco przemieszcza, ponieważ pracy jest jakby więcej, ale i rąk do niej jest więcej. Dlatego dzieci uczestniczą w przygotowywaniu posiłków i w sprzątaniu po nich. Na początku się buntują, później próbują rządzić sobą nawzajem, ale po jakimś czasie zapominają, że kiedyś było inaczej i przestają grymasić. Tylko trzeba konsekwentnie angażować dzieci do pomocy.
Jak organizować posiłki i nie zwariować
To jest wszystko jasne, ale trudne do wykonania. Natomiast ja gorąco namawiam do porzucenia podejścia typu: “jak mam prosić, to szybciej sama zrobię”, bo takie robienie samej się nie skończy. Uczenie dzieci trwa kilka tygodni i później można już z tego korzystać. Czyli na przykładzie obiadu: jedno z nas ustawia naczynia na stole i robi na przykład sałatę, drugie przygotowuje obiad, trzecie znosi naczynia i myje buzię najmłodszemu dziecku, czwarte ogarnia kuchnię po gotowaniu.
Dzieci na początku oczywiście mówią: “Teraz to my już wszystko sami musimy robić, a wy nic”, ale to jest łatwe do obalenia. Wystarczy pokazać, że gotowanie zupy wymaga większej ilości czynności do zrobienia. Można zaproponować dziecku zrobienie takiej zupy. Będzie z siebie bardzo dumne i następnym razem wybierze nakrywanie do stołu.
Mogą też mówić, że czują się wykorzystywane, ale jak się zapyta, co przez to rozumieją, to dojdą do kwestii z poprzedniego akapitu, a tu już sposób postępowania jest.
U nas dobrą zachętą jest powiedzenie, że dzięki Twojemu zaangażowaniu, rodzice będą mieli czas, aby posiedzieć wszyscy razem. Można pograć w remika, scrubble, blokusa, czy inną grę, albo po prostu obejrzeć razem film. To jest w każdej rodzinie potrzebne.
Zaangażowania w obowiązki już nie nazywam pomocą. Jak dzieci są małe, trzeba mówić, że pomagają mamusi, ale gdy są już nastolatkami, myślę, że można już obowiązków domowych nie nazywać pomaganiem. Razem żyjemy, razem jemy, razem przygotowujemy, razem bałaganimy, razem sprzątamy. Ale z dziećmi trzeba o tym rozmawiać. Tak samo nie uważam, że mąż pomaga mi w domu. Mąż wykonuje swoje obowiązki tak samo, jak ja wykonuję swoje. Chyba, że jest coś poza obowiązkami, jak Michała pomoc przy malowaniu moich włosów, albo moja pomoc przy montowaniu jego filmów.
No dobrze, ale dalej nie wiem jak zorganizować posiłki
Lista – jak organizować posiłki i nie zwariować
Lista jest czymś, co pozwala przenieść ciężar myślenia na papier. W tworzeniu listy mogą uczestniczyć domownicy. Nie muszą, jeśli zawsze jedzą to, co podano. Ale ja jeszcze się nie spotkałam z takim podejściem i raczej większość lubi wiedzieć co będzie jeść i mieć na to wpływ.
Zatem lista może wyglądać tak:
PONIEDZIAŁEK | WTOREK | ŚRODA | CZWARTEK | PIĄTEK | SOBOTA | NIEDZIELA | |
Śniadanie 7-8 | kasza jaglana z owocami | ryż z owocami | jajko sadzone z ogórkiem, a dla malucha kasza gryczana z owocami | kasza orkiszowa z owocami | kasza jaglana z owocami | zupa dyniowa | płatki owsiane z owocami |
Drugie śniadanie 10-11 | owoce sezonowe, orzechy | owoce sezonowe, orzechy | owoce sezonowe, orzechy | owoce sezonowe, orzechy | owoce sezonowe, orzechy | owoce sezonowe, orzechy | owoce sezonowe, orzechy |
Obiad 13-14 | zupa grochowa | zupa grochowa | spaghetti warzywne | zupa jaglana | ryba gotowana lub pieczona | ziemniaki z marchewką i groszkiem | indyk gotowany i brukselka lub jarmuż duszony |
Podwieczorek 16-17 | kanapka z masłem lub awokado i kiełkami | pieczarki z czosnkiem, a dla malucha buraczki z jogurtem | tatar z awokado i cebuli | domowa wędlina z kiełkami, a dla malucha starta marchewka z kalarepą | budyń z kaszy jaglanej | jajko na twardo posypane natką pietruszki | hummus z ciecierzycy |
Kolacja 18-19 | sałata z pasztetem | kapusta pekińska z pasztetem | sałatka z jarmużem i makaronem | sałatka grecka z serem feta | kapusta pekińska z dodatkami | granola z jogurtem naturalnym | kapusta pekińska z dodatkami |
To przykładowe menu naszej rodziny na tydzień w środku zimy, dlatego królują sezonowe “zimowe” owoce i warzywa. Podwieczorek z kolacją czasem się zbiegają w tym samym czasie.
Maluch na kolacje dostaje kaszki podobne do porannych oraz pierś przed snem. Już niedługo będzie zajadał się sałatą, ale teraz jeszcze nie lubi 😉
Owoce sezonowe jakie jemy zimą to przede wszystkim jabłka, gruszki, granaty, bardzo mało cytrusów. Do śniadań dodajemy owoce sezonowe i powidła śliwkowe, dżemy dyniowe, truskawkowe, wiśniowe, musy owocowe.
Jak organizować posiłki i nie zwariować – proste, prawda?
I pomyśleć, że taka lista pomoże rozwiązać wiele napięć spowodowanych codziennym wymyślaniem posiłków. W miarę możliwości staramy się gotować obiady raz na dwa dni. To oczywiście zależy od tego, co gotujemy, ponieważ jeśli jest to zupa, to nie zdarza mi się ugotować zupy na jeden dzień. Zawsze jest to na co najmniej dwa dni, albo przelewam gorącą do wyparzonych słoików, zakręcam i ustawiam na zakrętkach. Po przestudzeniu wstawiam do lodówki i zjadamy innego dnia. Sos do makaronu, na dwa dni. Hummus, na dwa. I tak dalej. Potrawy przechowujemy w szklanych naczyniach.
Jak już sporządzę listę co ugotować, to zrobienie listy co kupić jest banalne. Można zrobić zakupy resztkami sił w piątek i mieć wolną sobotę i niedzielę od sklepów. I w ogóle najlepiej spędzać jak najmniej czasu w sklepach 🙂 W naszym przypadku zakupy sklepowe robimy w czwartek lub piątek. Dodatkowo w sobotę jeździmy na targ po owoce i warzywa, ale trwa to godzinę i zakupy na cały tydzień zrobione.
Zrobienie listy zakupowej pozwala nie kręcić się po sklepie w poszukiwaniu inspiracji. Dzięki temu po 30 minutach wychodzimy zaopatrzeni w niezbędne produkty. Kilka pomysłów jak jeść zdrowo i tanio znajdziesz w tym artykule.
Co poza listą
Oprócz listy dobrze jest się zastanowić, kto w domu głównie przygotowuje posiłki i dlaczego. Przygotowywanie posiłków można rozdzielić pomiędzy członkami rodziny. U nas bez względu na to, czy wstajemy o tej samej porze, czy Michał wcześniej, zawsze to on przygotowuje śniadanie. Kiedyś robiłam to ja, ale musiałam wstawać wcześniej, ponieważ przed pracą jako kobieta miałam więcej do zrobienia wokół siebie. I zawsze jakoś więcej pracy wokół dzieci miałam wieczorami, dlatego śniadania Michał wziął na siebie. To znaczy sam nie wziął, przekonałam go do tego 😉
W wygospodarowaniu czasu bardzo pomaga również wyłączenie telewizora 🙂 Czas się nie rozciąga, WSZYSTKIEGO nigdy nie uda nam się zrobić.
Podsumowując, aby zjeść trzeba to przygotować, ale można sobie to wszystko uprościć możliwie jak najbardziej nie robiąc rzeczy zbędnych i mieć czas na rodzinę i hobby.
Powodzenia!
DODATEK z ostatniej chwili 🙂
Jeśli myślisz, że zdrowe odżywianie jest drogie, poczytaj o tym w artykule Jak jeść zdrowo i tanio.
Jeśli masz w domu dzieci, które nie chcą jeść zdrowych posiłków, poczytaj artykuł Jak przekonać nastolatka do zdrowych śniadań.
Michał również napisał przydatny artykuł o tym Jak skutecznie tworzyć zdrowe nawyki.
Możesz też poczytać o pomysłach Jak zdrowo odżywiać małe dziecko na wyjeździe.
A jeśli jesteś z tych, którzy uważają, że nie ważne jak się odżywiają, to i tak nie pomoże, bo geny decydują, może zainteresuje Cię artykuł Czy jesteśmy skazani na nasze geny.
Pobierz bezpłatnego eBooka!
1. Nasza historia – co nam dała zmiana odżywiania.
2. Co musisz zrobić zanim zaczniesz zmiany.
3. Produkty, które powinny zniknąć z kuchni.
4. Co w zamian? Zdrowe zamienniki.
5. Co się stanie, jeżeli nic nie zrobisz.
6. Jak zrobić to szybciej i łatwiej.
Wspaniale napisane 🙂 Co do kwestii zdrowego odżywiania, czy to planowania, czy pomagania przy posiłkach – ze wszystkim jest tak samo: “Ten kto chce – znajdzie sposób, ten kto nie chce – znajdzie powód” 😀 Co do tego “chcieć”, jak to zrobić, żeby chcieć? Ja mam takie odczucie, że chodzi tu o ŚWIADOMOŚĆ. Jeżeli ludzie by wiedzieli ile jest chemii w tym całym przetworzonym jedzeniu, jak mało wartości odżywczych, jak ono przede wszystkim szkodzi naszemu zdrowiu, że potem trzeba po lekarzach, po szpitalach biegać, to może już nie szliby na łatwiznę wkładając jakieś gotowce do koszyka. Często też ludziom wydaje się, że zdrowe jedzenie jest drogie – kolejna rzecz do uświadomienia, że wcale tak nie jest. Czas poświęcony na gotowanie, że ludzie pracujący go nie mają – kolejna rzecz do uświadomienia sobie, że jest tyle niepotrzebnych rzeczy którym poświęcamy uwagę i wystarczy trochę świadomości, żeby wybrać co jest właściwe… Świadomość, świadomość i jeszcze raz świadomość 🙂 Taki przykład – wchodzę do cukierni, zapachy, piękne słodkości, ale myślę sobie, że ten zapach jest chemiczny, zastanawiam się co jest w środku – cukier, gluten, chemia – i już przechodzi mi ochota, żeby cokolwiek stamtąd zjeść, tak zupełnie… mija 🙂 Bo wiem, że cukier i gluten zabiorą mi zdrowie zamiast mi je dać, nie mówiąc o reszcie składników. Wolę zajść obok do warzywniaka po kilogram marchewek i zrobić sok – mam i słodycz, ale mam i zdrowie 🙂 Nie neguję tutaj osób, które nie odżywiają się zdrowo, uważam że są po prostu nieświadome i tyle. Świadomość zmienia życie 😉
Słusznie Beata. Dobrze, że to napisałaś. To poddało mi pomysł o podlinkowaniu artykułu na temat “kosztowności” zdrowego odżywiania.
Dzięki 🙂
Ja z kolei tzw suche artykuły bio tj. fasola,kasze,soczewice,cieciorka,orkisz, orzechy,itd zamawiam w sklepie internet raz na kilka miesięcy. Natomiast warzywa i owoce,ryby kupuję 2 lub 3 razy w tyg w zależnosci od zapotrzebowania na soki lub koktajle. W zimie jest większe zapotrzebowanie na ciepłe zupy ale jak jest cieplej żyjemy na koktajlach plus jezeli ktos ma ochote dodatek z kasz lub quinoa. Soki obowiązkowo codziennie minimum szklanka. Warzyw i owoców zużywamy “tony” i nie chorujemy już od tego czasu.
Przygotowanie i menu ustalamy co 3 dni, tv nie ma w naszym domu, tylko komp.
Jeżeli ktoś ma ogromną ochote na coś to bierzemy po uwagę jako przejaw koniecznego uzupełnienia niedoboru.
Np. czekolada (używamy tylko surowej) wskazuje na zapotrzebowanie na magnez a kiszonki na wit c i probiotyki.
Orzechy są ogólnie dostępne na miseczkach; tak samo jaki pestki.
Same pyszności 🙂
Świetna organizacja 🙂
Zauwazylam ze w zupkach czesto pojawiaja sie dwa rodzaje kasz, albo soczewica z kasza, ryz z ziemniakiem. Slyszalam ze nie powinno sie laczyc kasz ze soba. Ze powinno sie jesc tylko jeden skladnik bialkowy. Mozecie sie do tego odniesc? Dziekuje
A wiesz, mamy taki ciekawy artykuł o łączeniu pokarmów pod tym linkiem. Może on pomoże Ci rozwiać wątpliwości? 🙂
Ja również przestawiłam się na zdrowe odżywianie ale jestem już tym zmęczona, a poza tym po trzech miesiącach zdrowej diety czuję się tak słaba, ż od 16-tej nie jestem w stanie prawie nic zrobić. Niestety, wszystko muszę sama kupić, przygotować, posprzątać i jeszcze mam dorosłego syna z autyzmem i zespołem Downa, opieka nad Nim jest bardzo wyczerpująca. No i jeszcze pracuję od 7-ej do 15-ej. Nie ogarniam i nie mam pomysłu jak to sobie wszystko zorganizować
Witaj Basiu na naszym blogu 🙂 Faktycznie ciężka sytuacja. A czy próbowałaś pasteryzować zupy, aby mieć kilka dni wolnego od gotowania? Mi to bardzo pomaga. Bywają dni, że prawie nie wchodzę do kuchni.
Co do samopoczucia, to się polepszy. Taki stan słabego samopoczucia może trwać nawet pół roku, aż organizm się nieco oczyści i zacznie lepiej przyswajać składniki odżywcze z pożywienia.
Trzymaj się, jakby co, to pisz 🙂
Pozdrawiam cieplutko,
Tatiana
Dziekuję Ci Tatiano za odpowiedź i to po raz drugi. raz już pisałam w komentarzu na fb że jestem słaba. Bardzo mnie uspokoiłaś informacją, że to może trwać do pół roku. W dodatku odstawiłam antydepresanty które brałam od 15 lat, więc to wszystko się nałożyło na moje samopoczucie. A generalnie jeszcze jest u mnie zasadniczy problem, a mianowicie nie cierpię gotować. Planowanie posiłków to już kompletna porażka. Brak koncentracji i kłopoty z pamięcią sprawiają, że jest ok jak na dzień bieżący zaplanuję posiłki i to niezbyt skomplikowane. Na marginesie wspomnę, że kiedyś zrobiłam 22 pulpety z Twojego przepisu. zajęło mi to pół dnia i …..wszystko się w garnku rozgotowało i to od razu. Po pulpetach została masa. Ot i taka ze mnie kucharka. Może jak się będę lepiej czuła to i lepiej mi będzie szło to gotowanie. Póki co cieszę się, że trafiłam na Twój blog. Poinformuję Cię, jesli moje samopoczucie się poprawi.Jeszcze raz dziekuję i pozdrawiam!!!
Pani Barbaro,
moja sytuacja nie da się porównać do tej w jakiej Pani się znalazła ale co do jednego mogę się odnieść. Przez 17 lat leczyłam się na depresję i przez te lata przyjmowałam stosowne leki. W ciągu tych lat kilkakrotnie byłam hospitalizowana. Pierwszy raz trafiłam do szpitala w lipcu 2001 roku. Moje życie to pasmo wzlotów i upadków ale przez ostatnie 3 lata było tylko lepiej ( od kwietnia przyjmowałam minimalną dawkę -15 mg leku ). Lekarz powiedział, że już mniejszej nie ma i że zapobiegawczo będę musiała przyjmować go do końca życia. Od maja zaczęłam intensywne poszukiwania informacji jak pozbyć się nadwagi ( po urodzeniu 4 dzieci moja waga sprzed ślubu była o 20 kg wieksza ). Pomocne okazały się wskazówki z książki Ewy Wacowicz – “Jak odnieść sukces”. Kiedy uprzątnęłam kuchnię wg jej rad i zaczęłam jeść wg jej sugestii waga zaczęła spadać. Moje samopoczucie znacznie się poprawiło gdy natrafiłam na blog WNZO prowadzony przez Państwa Jaworskich. Od sierpnia zastosowałam wiele z rad, które tam znalazłam i oczywiście przepisów ( niektóre modyfikuję ). Obecnie mam 15 kg mniej, świetnie się czuję i na najbliższą wizytę do psychiatry wybieram się z wykupionym ale niezużytym opakowaniem przepisanego przez niego leku. Jestem bardzo ciekawa jak odniesie się do mojej decyzji.
Gorąco Panią pozdrawiam.
Bardzo przydatne informacje.:) Ciężko w tych czasach z organizacją pracy.Szczególnie jak jest w domu małe dziecko. Super rozpiska tego co jecie w tygodniu. 🙂 Staram się robić posiłki domowe ale czasem wymiękam…brak sil… Bardzo fajny blog, podziwiam.:)
Bardzo dziekuje za mozliwosc korzystania porad ,zaczelam powpli wprowadzac zmiany , czese jednak nieudaje mi sie przrstrzegac wszystkich rad , i z czasem bedzie lepjej , serdeczne pozdrowienia z Wegier , IZA