Detoks komórkowy i odżywianie endogenne (wewnętrzne) są częstymi argumentami przytaczanymi przez zwolenników postów lub głodówek leczniczych. Co kryje się za tymi terminami i czy rzeczywiście mamy jakieś naukowe dowody na to, że działają prozdrowotnie?
Osoby, które chociaż raz odbyły właściwie przeprowadzony (najlepiej pod okiem specjalisty) post lub głodówkę leczniczą (detoks komórkowy) na jedno pytanie odpowiadają zazwyczaj tak samo.
Zapytani jak się czuli na 3, 4-ty dzień postu, po tym jak już przeszły pierwsze uciążliwości związane z odstawieniem przetworzonej żywności i przełączeniem organizmu na odżywianie wewnętrzne odpowiadają: „Czułam olbrzymi i niespodziewany zastrzyk energii” , „poczułem niespotykaną poprawę nastroju i chęci do życia”, „co Wy żeście ze mną zrobili? To stawia na nogi lepiej niż poranna kawa”…
Skąd biorą się te entuzjastyczne, być może ubrane w różne słowa, ale bardzo zbieżne odczucia i relacje osób będących na detoksie komórkowym? Czy to efekt placebo (bo robię coś dobrego dla siebie), czy może rzeczywiście są jakieś naukowe dowody na skuteczność detoksu komórkowego?
Badania profesora Yoshinori Ohsumi
Już od wczesnych lat 60-tych XX wieku naukowcy obserwowali, że komórki są w stanie niszczyć swoje własne części składowe (np. białka), nazwali to autofagia, od słowa greckiego, w którym „auto” oznacza „samo”, natomiast „phagein” – „jeść”. Wychodzi z tego termin „samozjadanie”.
Jednak zbadanie i zrozumienie tego zjawiska było bardzo trudne, głównie z uwagi na rozmiary komórek i trudności w obserwowaniu mikroskopijnych zmian, jakie w nich zachodziły podczas „samozjadania”. Nie wiedziano co konkretnie uruchamia ten proces i jakie geny, jakie białka są za niego odpowiedzialne.
Przełom wydarzył się w latach 90-tych XX. wieku, kiedy to profesor Yoshinori Ohsumi przeprowadził serię badań na komórkach drożdży piekarskich. Zmodyfikował geny drożdży tak, aby nie były w stanie neutralizować odpadków, które w nich powstawały. Jednocześnie pobudzał autofagię poprzez głodzenie (nie dostarczał im pożywienia) obserwowanych komórek drożdży.
Zaobserwował tworzenie się w komórkach drożdży pęcherzyków z nieprzetworzonymi odpadkami (mechanizm działania autofagii), które na skutek zakłócenia ich neutralizacji szybko powiększyły się do rozmiarów możliwych do zobaczenia pod mikroskopem. Był to pierwszy, naukowy dowód na faktycznie działanie mechanizmów samozjadania (autofagii) komórek – detoksu komórkowego.
Yoshinori Ohsumi wyszedł od badań komórek drożdży, niedługo później udowodnił, że podobne zjawisko zachodzi we wszystkich komórkach posiadających jądro, łącznie z komórkami człowieka.
Za swoje odkrycia otrzymał 3 października 2016 roku nagrodę Nobla w kategorii Medycyna. Jest ona jednym z najbardziej prestiżowych wyróżnień, uwieńczeniem wieloletniej pracy naukowej porfesora Yoshinori Ohsumi. Pracy, która doprowadziła do zbadania mechanizmów działania autofagii i udowodnienia jej istnienia, również w komórkach człowieka.
Źródło informacji
Czym jest autofagia?
Autofagia jest procesem, poprzez który komórki organizmu trawią obumarłe lub uszkodzone elementy swojej struktury w celu zaspokojenia aktualnego zapotrzebowania na energię. Kontroluje ona bardzo ważne funkcje fizjologiczne związane z oczyszczaniem komórek (detoks komórkowy).
Co bardzo ważne nie chodzi tu o zwykłe usuwanie produktów przemiany materii. Po uruchomieniu mechanizmu autofagii komórka rozkłada uszkodzone fragmenty samej siebie, a uzyskany materiał budulcowy używa do odbudowy. Detoks komórkowy jest bardzo podobny do recyclingu.
Co więcej, podczas infekcji komórka może w ten sam sposób potraktować wirusy i bakterie, które po rozłożeniu na czynniki pierwsze stają się materiałem budulcowym do jej odnowy.
W jakich warunkach działa autofagia?
Komórki uruchamiają autofagię w sytuacji niedoboru składników odżywczych. Posługując się przykładem, jeżeli ciągle na blacie w kuchni jest dużo łatwo dostępnego jedzenia to nie szczególnie interesujemy się tym co mamy w szafkach. Gdzieś głęboko schowane mogą być zapasy, które po pewnym czasie niekoniecznie ładnie pachną i zachęcają do jedzenia.
Jednak, gdy na blacie kuchennym będzie pusto, gdy przestaniemy regularnie dostarczać jedzenie, to co zrobimy? Zajrzymy do naszych szafek kuchennych i zrobimy w nich porządek. Co się da zjemy, a resztę wyrzucimy.
Dokładnie taki sam mechanizm działania zachodzi w naszych komórkach podczas detoksu komórkowego. Gdy przestaniemy dostarczać pożywienie z zewnątrz (głodówka, post) wtedy komórki naszego organizmu włączają mechanizm autofagii i zaczynają zużywać to co w nich jest najmniej potrzebne. Rozkładane są skumulowane produkty przemiany materii, zdegenerowane fragmenty komórek, wirusy, bakterie i inne patogeny chorobowe.
Źródło informacji
Czy odżywianie wewnętrzne dotyczy tylko komórek?
Podstawowym źródłem energii dla organizmu człowieka jest glukoza. Organizm pozyskuje ją zazwyczaj z węglowodanów, które w typowej diecie stanowią 60-80% wartości kalorycznej spożywanego pożywienia.
Co się w takim razie stanie, gdy nagle przejdziemy na dietę nisko węglowodanową np. dieta warzywno-owocowa zwana Postem Daniela, lub przejdziemy na zupełną głodówkę? Wtedy organizm uruchamia rezerwy.
W pierwszej kolejności sięga po glikogen, wielocukier zgromadzony w wątrobie. Jest on pod wpływem glukagonu zamieniany na glukozę, która jest podstawowym źródłem energii dla całego organizmu, w tym mózgu. Jednak tych zapasów zazwyczaj wystarcza tylko na kilka godzin, maksymalnie dobę. Co wtedy? Skąd wtedy czerpać energię?
Jak się okazuje natura doskonale nas przygotowała na okresowe posty, na okresy w których „nie udało się nic upolować”, albo wykopać z ziemi. Nasi przodkowie żyli tak przez dziesiątki tysięcy lat, żyli okresowo głodując.
Po skończeniu się zasobów glikogenu, glukagon zaczyna oddziaływać na zgromadzone w organizmie „na trudne czasy” kwasy tłuszczowe zamieniając je w wątrobie w ciała ketonowe.
Czym są ciała ketonowe?
Ciała ketonowe są źródłem energii dla niektórych narządów (mózg, serce, mięśnie, nerki) w okresie, gdy organizm nie posiada wystarczającej ilości glukozy. Ciała ketonowe są wytwarzane w wątrobie na skutek oddziaływania glukagonu na zgromadzone w organizmie kwasy tłuszczowe.
Przejście na odżywianie wewnętrzne (ciała ketonowe) jest nieodłącznym elementem postów niskokalorycznych i głodówek. Przeciętny organizm potrzebuje, aby każdego dnia dostarczyć mu od 1500-2000 kalorii (tylko dla podtrzymania procesów życiowych). W przypadku postu warzywno-owocowego kaloryczność dziennych posiłków waha się w przedziale 500-800 kalorii. Brakującą część energii organizm musi sobie „wyprodukować” z posiadanych rezerw – głównie tłuszczowych.
Tu rodzi się podstawowe pytanie. A co w przypadku osób wyjątkowo szczupłych, nie posiadających rezerw tłuszczowych? Czy organizm zacznie trawić białka w celu uzyskania brakującej energii?
Tak, jest taka możliwość. Jednak, po pierwsze nawet szczupłe osoby mają zapasy tłuszczu (wewnątrz ciała), o których nie zdają sobie sprawy. Po drugie, nawet w przypadku trawienia białek na potrzeby uzyskania energii w organizmie zachowana jest hierarchia ważności. Na samym początku trawione są najmniej potrzebne, zbędne fragmenty (pamiętasz analogię ze sprzątaniem w kuchni?). W pierwszej kolejności zużyte zostają złogi, nadmiary, komórki zestarzałe i zwyrodniałe. W ten sposób organizm się regeneruje, odmładza, a choroby zostają wyeliminowane i to u źródła.
Co to wszystko dla nas oznacza?
Przede wszystkim to, że nie powinniśmy się bać uczucia głodu. W obecnych czasach, gdzie żywność jest na wyciągnięcie ręki rzadko kiedy lub czasem wcale nie odczuwamy głodu. Zupełnie zapomnieliśmy jak to nie najadać się do syta.
Jak pokazują badania i historia (polowania człowieka prehistorycznego, okresy głodu na przednówku) i obyczaje (ścisłe kilkutygodniowe posty, np. przed Św. Wielkiej Nocy) jesteśmy genetycznie i kulturowo przygotowani do okresów niedoboru pożywienia, przystosowani do poszczenia.
W okresie postu, którego przykładem jest dieta warzywno-owocowa w organizmie zmuszonym do przełączenia się na odżywianie wewnętrzne (endogenne) włącza się detoks komórkowy i zachodzą cudowne przemiany. Odbywa się to na dwóch poziomach.
Spalanie nadmiaru tłuszczu, który wątroba przekształca w ciała ketonowe. Dzięki temu w szybkim tempie tracimy tłuszczyk, w pierwszej kolejności jest to tłuszcz trzewny, który osadza się na narządach wewnętrznych – szybko spłaszcza się brzuszek. Doświadczyłem tego osobiście, gdy kilka lat temu dzięki diecie nisko węglowodanowej w pół roku schudłem 20 kg, możesz o tym posłuchać w tym podcaście.
Jednak, co zdecydowanie ważniejsze, takie oczyszczanie organizmu odbywa się również na poziomie komórkowym. Dzięki zjawisku autofagii, odkrytym i opisanym przez profesora Yoshinori Ohsumi, komórki naszego organizmu trawią swoje zdegenerowane części, znajdujące się w nich śmieci (np. wirusy i bakterie). Z powstałych w ten sposób surowców odbudowują się, odradzają się komórki w nowej, zdrowej, odmłodzonej formie.
Mechanizm regeneracji organizmu, np. znikanie blizn, odrastanie uszkodzonych paznokci, poprawa wzroku, normowanie się ciśnienia tętniczego, cofanie chorób cywilizacyjnych, stabilizowanie cukru, regulacja cholesterolu, itd. to nie są już efekty placebo diety oczyszczającej, ale rzeczywiste uzdrowienia, które w dużej mierze zawdzięczamy właśnie zjawisku autofagii.
Wszystkim „głodującym”, życzę dużo zdrowia i jak najbardziej spektakularnych efektów ozdrowieńczych 🙂
Bardzo potrzebny i ciekawy wpis! Jeżeli pozwolisz to chiałabym dodać “swoje 3 grosze”… Myśle,że to ważne bo czytając wpisy w grupach postu dr Dąbrowskiej zauważyłam przerażone wpisy osób, którym się bardzo posypało zdrowie po tym poscie. Dlaczego? Byłam zaskoczona ponieważ ja miałam program (niemiecki) autofagii robiony ponad 20 lat temu i pomógł mi rewelacyjnie! Ale mój organizm był przygotowywany do autofagii!!! Biorąc pod uwagę ogromne spustoszenia jakie robi chemiczna żywność i niedobory wszystkiego w naszych organizmach, autofagia może by dużym spustoszeniem dla organizmu nie przygotowanego!!!!! Aby to wyjaśnić bo zwykle istota problemu tkwi w szzegółach, pozwolę sobie zacytować “wyjaśnienie”, takie na tzw. chłopski rozum aby łatwo można to zrozumieć, które znalazłam w internecie.
http://www.pepsieliot.com/wystarczy-brak-muffiny-sniadanie-czyli-15-istotnych-spraw-przy-niedoczynnosci-tarczycy/#comment-74805
zacytuję opinię biochemika:
==Może właśnie w tym miejscu napiszę o pozbywaniu się boreliozy, gronkowca złocistego itp.
Jest takie piękne zjawisko a właściwie są to bardzo rozbudowane i złożone procesy które można określić mianem AUTOFAGIA !!!
Wielkie litery z tego powodu abyście mogli zapamiętać że jest to jedyna metoda na pozbycie się wielu chorób w tym przewlekłych.
Trochę koniecznego ble ble ble.
Oficjalnie autofagia dzieli się na selektywną i nieselektywną. Ja jeszcze dodam tu autofagię macierzową lub pozakomórkową, która moim zdaniem również jest bardzo istotna.
Autofagia jest najistotniejszym procesem w samoleczeniu. Procesy te umożliwiają wyjście ze stanu chorobowego, umożliwiają czasem apoptozę innym razem ratują komórkę przed niepotrzebną apoptozą. Autofagia jest konieczna do zachowania homeostazy wewnątrzkomórkowej, do „sprzątania” komórki, chroni przed namnożeniem bakterii i wirusów itd itd.
Krótko mówiąc bez właściwie działającej autofagii nie byłoby możliwe życie, a już na pewno nie byłoby możliwe życie w zdrowiu.
Autofagia potrafi zeżreć wirusy, bakterie, zmutowane komórki, komórki nowotworowe, potrafi zeżreć niepotrzebne fragmenty organów, wypukliny, guzy, potrafi naprawić zniekształcone lub źle funkcjonujące gruczoły czy inne organy naszego organizmu.
Skoro autofagia wszystko może naprawić to dlaczego w niektórych przypadkach nie robi tego? Dlaczego ten i tamten wciąż choruje?
Ponieważ procesy naprawcze trzeba aktywować.
Mógłbym tu się popisywać znajomością tematu i opisywać ten ważny proces przy użyciu słów typu fagofor, autofagosom, mTORC1 itd ale w jakim celu?
Zamiast tego prostymi słowami opiszę w wielkim skrócie co robić aby aktywować a następnie wykorzystać autofagię do leczenia.
Aby aktywować autofagię należy spełnić dwa zasadnicze warunki. Do aktywacji potrzebne są dwa czynniki pierwszy to odpowiedni poziom cholekalcyferolu (wit D3), a drugim aktywatorem jest nasycenie odpowiednimi kwasami tłuszczowymi oraz usunięcie wolnych/uszkodzonych kwasów tłuszczowych z macierzy pozakomórkowej.
Właśnie tak postępuje nasz organizm. Nie uruchomi sprzątania/autofagii dopóki nie będzie miał pewności że nadszedł okres dostatku czyli dostępne są środki i materiały.
Sygnałem dla organizmu jest poziom D3 oraz zasobność w nieuszkodzone odpowiednio zbilansowane kwasy tłuszczowe.
Dlaczego akurat D3? A przypomnijcie sobie moją opowieść o efekcie niedźwiedzia.
Dlaczego kwasy tłuszczowe? Ponieważ to kwasy tłuszczowe są najtrudniej dostępnym i jednocześnie niezbędnym budulcem. One są potrzebne dosłownie w każdym nawet tym najdrobniejszym procesie jaki zachodzi podczas autofagii. Aminokwasy organizm może pozyskać ze zbędnych białek podobnie reszty fosforowe może pozyskać z trawionych błon fosfolipidowych ale właściwych i nieuszkodzonych kwasów tłuszczowych nie zbuduje ze śmieciowych lipidów.
Dostarczmy więc D3 i odpowiednie kwasy tłuszczowe, a nasz cudownie doskonały organizm resztę wykona bez naszego udziału. Interwencja chemiczna, każda interwencja chemiczna jest wielkim błędem ponieważ jedynie zakłóca naturalne procesy autonaprawcze. Podobnie jest z interwencjami chirurgicznymi. Owszem czasem niezbędne ale najczęściej są niepotrzebne i katastrofalne w skutkach. Najpierw dajmy szansę naszemu organizmowi i naturalnym procesom.
Czy witaminę d3 i kwasy lepiej przyjmować przed głodówka, czy można też w trakcie trwania głodówki? 🙂
Zdrowe tłuszcze zdecydowanie przed głodówką – na diecie warzywno-owocowej są zabronione. Ja witaminę d3 borę przez cały okres listopad – kwiecień, nawet w trakcie postu (głodówki).
Czy mozna glodowka uleczyc chorobe parkinsona?
Aby nie być gołosłownym przytoczę jeden przykład.
Po zabiegu neurochirurgicznym był stan zapalny w kości sitowej oraz płacie czołowym. Co na to lekarze?
Zapisali dwie reklamówki antybiotyków. Sześć iniekcji dziennie, zrosty w pośladkach, niepotrzebny ból, i zrujnowane zdrowie. Tyle mógł zaoferować przemysł zwany medycyną.
Co należało zrobić?
Zaaplikować duże dawki D3, Wit C, usunąć przyczynę stanu zapalnego w tym wypadku wszczep w zatoce klinowej, wszczepione tkanki które po prostu gniły, a następnie zaaplikować odpowiednio zbilansowane kwasy tłuszczowe z dużymi dawkami D3. Gdyby tak postąpiono z chorym to człowiek ten nie miałby absolutnie żadnych problemów zdrowotnych, a po takiej terapii byłby zdrowszy niż kiedykolwiek wcześniej.
Na szczęście ten chory miał wiedzę. Usunął gnijące mięso z zatoki klinowej. Zaaplikował czynniki aktywujące i jest zdrowszy niż kiedykolwiek. Stan zapalny z płata czołowego znikł. Torbiel z mózgu się rozpłynął nie pozostawiając żadnego śladu. Przy okazji jakieś guzy z mózgu znikły. Jakiś guz z dłoni również został sprzątnięty.
Niestety w wielu przypadkach chory nie posiada wystarczającej wiedzy albo bezgranicznie ufa gościom z tytułami i wegetuje cierpiąc albo umiera.
Nie szukaj środka, który zabije gronkowca złocistego, a uruchom procesy dzięki którym twój organizm zrobi porządki.==
D3, wit.C i inne.
W jaki sposób usunął owo gnijące mięso z zatoki klinowej?
Ten Gość miał glejaka w trudnym stadium..
Jak widać ma się dobrze
Autofagia..
Czyli silny system odpornościowy, ale organizm musi być czysty od toksyn, metali i pasożytów.
Wtedy następuje błyskawiczne niekiedy zdrowienie.
Mam nadzieje,że ten długi wpis będzie pomocny i uchroni przed wygłodzeniem organizmu w sytuacji gdy autofagia nie może się włączyć a osoby tego nie potrafią rozpoznać bo nie mają tej wiedzy, bo nikt o tym nie mowi!
Nie wiedziałam, że jest taka możliwość, że autofagia się nie włączy. Jak to rozpoznać?
Najprościej chyba jest to rozpoznać tak, że ciągle odczuwasz głód. Po przejściu na odżywianie wewnętrzne przysadka mózgowa “wyłącza” uczucie głodu.
Stosuję posta Daniela od 12 dni i o ile nie miałam wielkich problemów z głodem od początku, to jednak od kilku dni bardzo często odczuwam głód. Nie było kryzysów, może dlatego, że dłuższy czas wcześniej zmieniłam żywienie ze względu na bóle pod żebrami i ciężkość w żołądku (sporo ryżu i ryżu z jabłkami), po 3 dniach obudziłam się bez bólu pleców, po następnych 2 zaczęły mnie boleć kolana, rożne rzeczy przychodzą i odchodzą, ale głód odczuwam, spadku masy ciała (na oko) nie widać… Co jest nie tak?
Gosia, uczucie głodu utrzymujące się przez kilka dni, dodatkowo połączone z osłabieniem, brakiem energii może oznaczać, że organizm zużył łatwo dostępne rezerwy – oczyścił się. Wtedy najrozsądniej jest po prostu zakończyć post. Może w tym okresie (kondycja Twojego organizmu) organizm akurat tyle potrzebował, co nie oznacza, że kolejne posty odbywane np. za pół roku też będą takie krótkie.
Po jakim czasie sie “wlaczy”? U mnie trzeci dzien i czuje, ze ledwo zyje tak mi glod dokucza
To zależy jak duże zapasy glikogenu masz w wątrobie i mięśniach, po jego wyczerpaniu się organizm przechodzi do ketozy tworząc energię z tłuszczów. Zazwyczaj dzieje się to na przełomie 3 i 4 dnia.
Chciałbym zapytać o kilka praktycznych aspektów:
– jak to ma się w praktyce, tzn. jaki trzeba mieć poziom witaminy D3 we krwi, ile dziennie spożywać tych kwasów tłuszczowych i w jakich proporcjach oraz w jakiej postac, ile witaminy C i czy potrzeba coś więcej? Jedyne formy przychodzące mi na myśl to D3 w formie suplementu, a kw. tluszczowe w formie tranu, oleju lnianego.
– jaką maksymalnie dzienną pulę kalorii powinny obejmować wyżej wspomniane zródła i czy coś poza tym można spożywać?
– czy jeśli przejście organizmu w ten stan trwa ok 2-3 dni, to czy wystarczyłoby gdyby taki post trwał powiedzmy te 7 dni? Patrzę na to też z perspektywy sportowca, który z jednej strony jest jak najbardziej za takim rozwiązaniem mającym na celu poprawę stanu zdrowia, z drugiej zaś mający na uwadze fakt, że jako sportowiec musi dbać o możliwie jak najdłuższy stan anaboliczny organizmu by unikać w miarę możliwości obniżenia osiągów treningowych/masy mieśniowej, a tym samym nie może sobie pozwolić na kilkutygodniową drastyczną obniżkę kalorii – stąd to zapytanie o ma 7 dni.
Łukasz, ja z zaleceniami, które podała Maria nigdzie w kontekście postu zdrowotnego się nie spotkałem. O ile konieczność uzupełniania poziomu witaminy D3 (w Polsce między listopadem a kwietniem bezwzględnie trzeba ją suplementować) jest oczywiste o tyle kwestia kwasów tłuszczowych może być różnie rozumiana. Dlaczego? Bo pokarmy wysoko tłuszczowe (oleje, orzechy) są podczas tej diety zabronione. Tłuszcze są bardzo kaloryczne (1 gram = 9 kalorii), więc już 100 gram oleju wyczerpałoby dzienny limit kalorii. Dodatkowo pokarmy wysokokaloryczne “rozbudzają apetyt”, powodują, że przysadka mózgowa “włącza” odczuwanie głodu a organizm przechodzi z odżywiania wewnętrznego na zewnętrze, co może doprowadzić do niedoborów.
Oczywiste jest, że organizm do regeneracji potrzebuje również kwasów tłuszczowych, jednak w mojej ocenie organizm podczas postu czerpie je z dwóch źródeł: 1. Rezerwy (tłuszczyk, który każdy z nas posiada), 2. Tłuszcze, które (choć w śladowych ilościach) znajdują się również w warzywach. Podsumowując, ja przed takim postem upewniłbym się, że mam właściwy poziom witaminy D3 (suplementacja w okresie jesienno zimowo wiosennym + ew. badanie krwi dla pewności) i podczas postu bazował TYLKO na warzywach (bez dodawania oleju).
A odnośnie utrzymania kondycji i sprawności fizycznej podczas i po poście. Na jednym z kursów, które prowadzimy mieliśmy jednego sportowca. Oczyszczał się przez 2 tygodnie w tym czasie nie ćwicząc (intensywny wysiłek jest wtedy niewskazany). Po oczyszczaniu, gdy wrócił do treningów okazało się, że osiąga lepsze rezultaty niż 2 tygodnie wcześniej, ot taki fenomen 🙂
Osobiście pierwsze najbardziej pozytywne spotkanie z postem Daniela u mnie trwało 5 dni, trzeciego dnia wyłączył sie głód i ból, a leczyłam stany zapalne w stawach. Bóle trwały rok, a zniknęły po dwóch dniach postu, wszelkie blizny uległy spłyceniu, odciski odpadły i czułam się jak nowo narodzona. Zdecydowałam że jak dla mnie 5 dni wystarczy – efekty mnie satysfakcjonowały. Dodam jednak że od pół roku nie jadłam mięsa i produktów przetworzonych – także popieram wczesniejsze przygotowanie do postu, słyszałam o zaleceniu powstrzymywania się od mięca conajmniej dwa tygodnie przed, żeby zminimalizować kryzysy w czasie postu.
A dla Pana sportowca polecam film Sergieja Boutenko na YT, który przeprowadził eksperyment z grupką sportowców, którym (nie kazał pościć) do normalnej ich diety i treningów dodawał codziennie przygotowane zielone smothies. Eksperyment pod okiem lekarzy i ze zrobionymi badaniami sportowców przed i po. Po 6 tyg mieli różne swoje zaplanowane wyścigi, maratony itp, ich wyniki były wspaniałe, a dodatkowo nie odczuwali aż takiej potrzeby regeneracji jak po wcześniejszych maratonach.
Nasza rodzina pije świeżo wyciskane soki od dwóch lat i obecna zima przechodzi nam bez infekcji , a rok temu córka 11 letnia miała 5 infekcji jedna po drugiej! Zdrowie to jest wiele czynników łącznie, a poza tym każdy z nas jest będzie miał indywidualne efekty po poście Daniela. Ważne jest również czy odczuwamy stres i jak go znosimy, bo stres mocno obciąża cały organizm. Moja koleżanka przeszła 6 tyg postu, ale ze względu na stres w jakim żyje nie miała aż tak spektakularnych efektów jak ja po 5 dniach.
Jesli post nie zadziała to nie wina postu tylko pewnie jakiegoś czynnika, który przeszkadza, albo go pominęliśmy.
Mój mąż właśnie skończył 3 tyg pełnego postu i tydzień wychodzenia po nim, prawdopodobnie wyleczył zatoki, bo już na nie się nie skarży, ale przede wszystkim schudł 7 kg i obniżył ciśnienie do takiego poziomu, że odstawił leki na nadciśnienie po drugim tygodniu postu.
Wszystkim, którzy się zastanawiają – po prostu powiem że warto się przygotować, warto to zrobić dla siebie , a potem warto raz w roku powtarzać. Powodzenia
To niesamowite, gratuluję Tobie i mężowi uzyskanych efektów! Ślicznie Ci Kasiu dziękuję za ten komentarz 🙂
Ja sie moge wypowiedziec odnosnie witaminy C. Mianowicie bledem jest niespozywanie zadnych surowek w djecie – w tym owocow, jarzyn w formie salatek do dania glownego albo swiezych sokow z warzyw, owocow, lisci, pedow.
Zeby miec prawidlowy poziom witmainy C i cofac miazdzyce, pozbyc sie celulitu, splycic zmarszczki, poprawic ogolna kondycje nalezy spozywac w NATURALNEJ formie nie 60-90mg witaminy C rekomendowanej roznie w innych szerokosciach geograficznych, ale 300-500mg. Nalezy jesc nie 5 porcji owocow i warzyw (maja byc surowe), a 10. 60-90mg witaminy C ledwo starcza na zapobieganie krzywicy, byc moze grypie. Nalezy pamietac, ze zjedzenie 1 lyzeczki cukru zwlaszcza w czasie przeziebienia, grypy paralizuje krwinki biale (odpornosciowe ciala) na 2 godziny.
W celach lecznichych, do odbudowy organizmu, poszczegolnych czesci ciala nalezaloby stosowac owoce (glownie cytrusy) jak rowniez owoce lesne, zwlaszcza ciemnie np. jezyny, maliny, borowki, aronia, porzeczki, zurawina. Maliny na ogol maja wiecej witaminy C niz pomarancz. Aczkolwiek pomarancze zawieraja wapn, a wiecej mozna dzieki nim leczyc osteoporoze, gdyz zachodzi synergia pomiedzy wit. C a wapniem.
Bardzo korzystne jest picie sokow (wycisnietych przy uzyciu wyciskarek wolnoobrotowych zwlaszcza) z polnych roslin np. liscia mniszka lekarskiego, babki pospolitej lub lancetowatej, pokrzyw. Wiekszosc traw (chwastow tzw) jest jadalna.
Gdy zbierzzemy np. mniszek lekarski czy pokrzywy z lasu, terenow, nieprzemyslowych i nierolniczych (co wazne), mamy pewnosc, iz tzw. “chwasty” sa bardzizej wartosciowe niz ekologiczna kapusta czy ziemniaki, gdyz te “chwasty” nie sa nawazane, nie ma orki wokol nich, zapuszczaja baaardzo glebokie korzenie w zeznej, pelnej mineralow glebie, wyciagajac najwiecej soli mineralnych z ziemii.
Wartosc odzywcza, w tym witaminy C sa wieksze.
Pijac np. zielone przeciery(szejki) z 2 szklanek pokrzywy, dodajac 3 jablka, pol szklanki malin, 1 banana dziennie (mozna dodac oleju kokosowego) mozna latwo i szybko podreperowac zdrowie, oczyscic sie, pozbyc uzaleznienia od slodyczy, produktow przetwozonych, tlustych, jak rowniez wygladac o 10-15 lat mlodziej (dla osob w wieku powyzej 30 lat). Juz po 4 tygodniach widac roznice. Polecam oczyszczanie watroby metoda Huldy Clark (przez 4 weekendy z rzedu w miedzy czasie).
Prosze poszukac odkrycia, wyklady doktora Ratha ze Stanow Zjednoczonych odnosnie witaminy C.
Pozdrawiam
Ja bym prosiła o szczegółowe instrukcje odn.przygotowania się do takiej głodówki i póżniejszego dawkowania D3,bo czytam,że bez detoksu D3 nie działa,czy tak?
Barbara, zależy jaką głodówkę masz na myśli – my jesteśmy zwolennikami diety wrzywno-owocowej (Post Daniela). Przygotowując się do niej najlepiej jest stopniowo eliminować nabiał, gluten, cukier i całą żywność przetworzoną. Wtedy łagodnie wchodzisz w fazę oczyszczania i detoksu. Witaminę D3 w naszej szerokości geograficznej (krótkie dni w okresie zimowym) każdy powinien suplementować w okresie listopad – marzec, niezależnie od tego czy akurat przeprowadza detoks czy nie.
A ja mam pytanie, na które nie znalazłam odpowiedzi. Z racji pracy – kontrola jakości w przemyśle spożywczym niestety – muszę próbować różnych produktów, nie mogę sobie pozwolić na dłuższy post. Ile musi trwać minimalnie głodówka, żeby uruchomić procesy odżywiania wewnętrznego? Czy np. powtarzany co tydzień post powiedzmy 24 godzinny da taki sam efekt jak pełny 6 tygodniowy post Daniela w skali roku na przykład?
Pozdrawiam serdecznie
Daga, jednodniowa cotygodniowa głodówka jest bardzo korzystna dla zdrowia. Pozwala odpocząć układowi trawiennemu, ułatwia oczyszczanie organizmu poprzez pozbywanie się produktów przemiany materii. Jednak w mojej ocenie nie uruchamia ona odżywiania wewnętrznego. Organizm ma rezerwy (glikogen w wątrobie) – trudno określić jak duże. Z własnego i z doświadczenia osób, które razem z nami przechodzą oczyszczanie warzywno-owocowe widzimy, iż spadek samopoczucia / nastroju zazwyczaj pojawia się 2-giego lub 3-ego dnia oczyszczania. Więc wtedy najprawdopodobniej przełączamy się na odżywianie wewnętrzne.
Dzięki Michał
Tak właśnie myślałam, że odżywianie wewnętrzne włącza się dopiero po kilku dniach. A z drugiej strony sama dr Dąbrowska pisała, że można rozdzielić okresy postu na mniejsze, krócej trwające ale powtarzane części.
To prawda, jednak mam wrażenie, że dr Dąbrowskiej chodziło raczej o kilka postów min. tygodniowych zamiast jednego 6-cio tygodniowego. Jednodniowe głodówki są bardziej “przypomnieniem” postu podstawowego a nie terapią leczniczą jako taką.
Michale, problem w tym, że dziś ponad 90% społeczeństwa nie ma w wątrobie rezerw glikogenu. Ta sytuacja zmieniła się diametralnie po Fukushimie. Organizmy są bardzo mocno zatoksycznione i nie są w stanie się oczyszczać. Są bardzo mocno obciążone aluminium, które w połączeniu z metalami ciężkimi jest śmiertelnie niebezpieczne. Są niedożywione na poziomie komórkowym, a tym samym wątroba nie jest w stanie produkować rezerw energetycznych w postaci glikogenu. Po wyczerpaniu rezerw glikogenu i braku możliwości ich odbudowy, człowiek może żyć jeszcze około 20 lat, czerpiąc bardzo dużo ze swoich zasobów (głównie z kości, ale też mięśni i innych tkanek). Zwierzęta natomiast w takiej sytuacji po prostu umierają.
Wiele terapii po Fukushimie przestało działać… Żeby autofagia czy post Daniela zadziałały prawidłowo, organizm musi być przede wszystkim oczyszczony. O tym pisała również Anna Maria. Ona zastosowała autofagię 20 lat temu, wtedy to jeszcze działało, dziś już nie…albo nie w takim stopniu jak kiedyś…
Na co dzień posługuję się urządzeniem medycznym Clue Medical, które mierzy funkcjonowanie wegetatywnego układu nerwowego (z podziałem na współczulny i przywspółczulny) oraz m.in. poziom glikogenu w wątrobie. Na 100 osób może dwie czy trzy mają średni poziom glikogenu.
Ale od półtora roku jest już dostępne rozwiązanie, które w tych kwestiach odznacza się niezwykłą zdolnością wiązania i usuwania toksyn z organizmu (w tym metali ciężkich, metali toksycznych, jak np. aluminium, pierwiastków radioaktywnych i in.) z jednoczesnym dożywieniem na poziomie komórkowym. Wykazuje niespotykaną dotychczas skuteczność działania oraz umiejętność stymulowania organizmu do samoleczenia i samoregulacji. Wątroba jest w stanie się zregenerować i obudować rezerwy glikogenu, a potem na bieżąco je uzupełniać. “Cuda” mogą się zdarzyć… wystarczy dać naszemu organizmowi odpowiednie narzędzia…
Ela, przede wszystkim poziom glikogenu nie ma bezpośredniego wpływu na zjawisko autofagii. Ten pierwszy dotyczy odżywiania endogennego, takiego w którym organizm uwalnia rezerwy min. glikogen, ale również “nie gardzi” tkanką tłuszczową – czyli odżywianie “na poziomie organizmu” jako takiego. Autofagia przenosi nas w świat pojedynczej komórki, która w sytuacji braku składników odżywczych dostarczanych z zewnątrz zaczyna “zjadać siebie”, zaczynając od swych zdegenerowanych fragmentów – to tak w skrócie.
Również trudno mi jest uwierzyć, że autofagia obecnie nie działa, gdy wokół widzę świadectwa ludzi, którym poprawia się wzrok, wypłycają blizny, naprawiają zregenerowane paznokcie i cofają im się wieloletnie stany zapalne / chorobowe związane z chorobami cywilizacyjnymi. To wszystko dzieje się bez “magicznych pigułek” tylko i wyłącznie z wykorzystaniem postu na przykład warzywno – owocowego.
Ja z dużą dozą ostrożności podchodzę do informacji typu “rozwiązanie, które w tych kwestiach odznacza się niezwykłą zdolnością wiązania i usuwania toksyn z organizmu (w tym metali ciężkich, metali toksycznych…” Uważam, że oczyszczanie organizmu (poza sytuacjami wybitnego niedożywienia, albo zarobaczenia) można przeprowadzić poprzez dietę bez konieczności sięgania po suplementy.
Michale, ani dietą, ani suplementami nie usuniesz z organizmu aluminium.. Autofagia też tego nie zrobi….
Pani Elu – przykro mi to mówić, ale część Pani wypowiedzi odbieram jako zwykły marketing. Trochę się na tym znam 😉 Autofagia zastosowana 20 lat temu działała, a teraz nie będzie, bo … Fukushima. Wie Pani co było 20 lat temu ? Byliśmy 11 lat bo Czarnobylu. Zapomniało się ? 🙂
Proszę nie robić ludziom z wody z mózgu.
Pozdrawiam 🙂
Pusty wpis, bez konkretów. Na szczęście nie ostatnio wynaleziono, tylko bardzo dawno temu matka natura dała nam wszystko co potrzeba, do tego organizm sam sobie świetnie radzi, tak jak napisałaś, że działa CUDA. Nie potrzeba żadnych nowych środków, wręcz przeciwnie, trzeba sięgać po to, co już od tysięcy lat jest dookoła i ZA DARMO!!! Sam dzisiaj zaczynam głodówkę, czyli jeśli chcę wersję hardcore to na samej wodzie? Postaram się wytrzymać tydzień i dam znać jak efekty.
Nikt nic nie doradza? Jestem w trakcie 3ciego dnia, trochę jeszcze głodny, czuje się lekko osłabiony, ale oszczędzam siły. Jutro liczę na tek zastrzyk energii, ewentualnie wprowadzę jakąś bardzo lekką dietę, poza tym nie jest najgorzej, chociaż lekkie problemy z koncentracją i odrobinę wolniejsze myślenie, ale to raczej normalne przy braku pożywienia.
Łukasz, ja nie jestem zwolennikiem całkowitych głodówek dłuższych niż 1 dzień – więc trudno coś doradzać. Uważam, że głodówki niskokaloryczne (np. warzywno-owocowa) też robią porządek w organizmie i są przy tym mniej radykalne. No, ale to tylko moje zdanie, wiem, że głodówki mają wielu zwolenników, więc trzymam za Ciebie kciuki! 🙂 Czytałem, że w przypadku głodówek całkowitych paradoksalnie najtrudniejszym momentem jest właśnie z nich wychodzenie – pokarmy należy wprowadzać bardzo powoli, zaczynając na przykład od picia wody pół na pół ze świeżo wyciśniętym sokiem. Po zakończeniu i wyjściu napisz jak Ci poszło.
Łukaszu, życzę powodzenia i wytrwałości
Przymierzałam się do postu Daniela, ale jakoś nie miałam odwagi, za to …. Właśnie wychodzę z 14-dniowej głodówki (woda+sok z cytryny+syrop klonowy) zaleconej przez lekarza. Dzięki przygotowaniu, czyli stopniowemu odstawieniu, chleba, glutenu, mięsa, itp. obyło się bez bólu głowy i innych niedogodności, zdarzyło się kilka dni osłabienia.
Cały czas prowadziłam normalny tryb życia. Nie było to łatwe głównie mentalnie z powodu przyzwyczajenia do “dobrego jedzonka”, ale ponieważ robiliśmy to z mężem, było nam raźniej.
Bardzo polecam wszystkim niedowiarkom 🙂
hardcore jest to sucha głodówka a nie na wodzie….
Ja zamiescilam chyba 4 komentarze,ktore byly cytatem i podalam referencje. Wy zamiesciliscie tylko 2 z nich i bez referencji; co czyni mnie winną plagiatu i jest to nieuczciwe. Prosze o zamieszczenie całości z referencjami a jeżeli wam to nie odpowiada o wycofanie wszystkiego; bo nie chce być winną plagiatu, bo go nie popełniłam.
Chciałam tylko pomóc bo jestem świadoma zagrożeń!
Ania, 2 z Twoich komentarzy “padły ofiarą” filtru antyspamowego, wydało mu się “podejrzane”, że jedna osoba wysyła kilka komentarzy, które dodatkowo zawierają linka (źródła). Już je zaakceptowałem i w artykule są wszystkie Twoje komentarze. Przy okazji ślicznie dziękuję za ich dodanie 🙂
Witam. Bardzo proszę o podpowiedź – co Pan sądzi o głodówce osoby przyjmującej Euthyrox przy niedoczynności? Jestem gotowa odstawić lek, jednak trochę się boję, ponieważ tsh mi od razu skacze do niebotycznych wartości ; ( Dodam, że suplementację wit D3 ok 3 mies., zdrowe tłuszcze goszczą w mojej diecie zawsze. Czy spotkał się Pan z takim przypadkiem?
Cześć Justyna. Jestem zdania, że zawsze takie zmiany należy skonsultować z lekarzem, który dany specyfik przepisał. Odnośnie leczenia tarczycy, polecam jeszcze ten podcast.
Czy ktoś słyszał/zna przypadek kiedy dieta warzywno-owocowa uporała się z tłuszczakami?
Mam ich na ciele grubo ponad setkę.
Cześć,
Pozbywanie się niechcianych rzeczy z organizmu to proces. Zacznij od przesłuchania podcastu osoby, która zajmuje się dietoterapią i sama pozbywała się różnych dolegliwości: https://www.wiecejnizzdroweodzywianie.pl/p060/
Witam,
Choruję na kilka chorób z autoagresji. Najgorsza od 5 lat rzs. I od tylu lat biorę metypred i metotreksat , czy mogę spróbować głodówek ?
Irena,
głodówki świetnie sprawdzają się w przypadku chorób autoimmunologicznych, opisuje to min. nasza polska “prekursorka” głodówek, King Wiśniewska – Roszkowska w książce “Rewitalizacja i długowieczność”. Jednak nie są one wskazane dla wszystkich. Przeciwwskazaniem są min. głębokie stany niedożywienia, wyniszczenie organizmu, nadczynność tarczycy, cukrzyca typu Iszego i inne. Dlatego decyzję o rozpoczęciu głodówki zawsze trzeba skonsultować z lekarzem prowadzącym lub specjalistą, który będzie w stanie ocenić Twój stan a potem zdecydować kiedy i jak taką głodówkę należy zakończyć.
Możesz też się zastanowić nad leczniczym postem warzywno-owocowym.
Witam ,bardzo się cieszę że przekazujecie i propagujecie tak zacne informację odnośnie postów.Kilka lat temu zacząłem stosować posty bazując na skromnych informacjach z książki G.Małachowa,dzisiaj jest niesamowity przeskok-b.duży wysyp informacji po rzeczywistych doświadczeniach ludzi którzy zaczęli żyć bardziej świadomie,to jest b.pozytywne.Przeszedłem klika postów -procesów oczyszczania po ponad 20 dni oraz sporo jednio dniowych jaki i 7 dniowych okresach i to po omacku ,bazując na swoich reakcjach .Podczas procesu jak i po zachodziły niesamowite zmiany w moim organizmie,praktycznie każdy dzień inaczej odczuwałem,to raczej były trudne-ciężkie chwile dla mnie jak i moich bliskich,nazwałem to “z jednej strony proces powolnego umierania a z drugiej głębokiego oczyszczania całego (wewnątrz jak i na zewnątrz)Wielkie sprzątanie jakie się dokonuje z każdym moim postem wprawia mnie w głębokie zdziwienie -prawie zawsze coś innego.Wychodzą z człowieka przeróżne śmieci jakie z zaangażowaniem ciułacza zbieraliśmy przez lata-no cóż “dziedziczne programy”Ale po każdym poście moje ciało i nie tylko staje się lepsze-zdrowsze bardzo wyraźnie to czuję i widzę .To jest jakaś wewnętrzna najprostsza najbardziej przyjazna i również najtańsza metoda leczenia człowieka dana przez Stwórcę.Dodam jeszcze że chyba trudniejszym czasem w tym procesie jest wychodzenie z postu i porównuję to do manifestacji ciała podobnie jak wchodzę w post.Jeszce raz dziękuję Wam za propagowanie -dzielenie się zacnymi informacjami tak prostej i fantastycznej metody oczyszczania organizmu jakim są posty Pozdrawiam wszystkich na tej Ścieżce..
Witam, Stosowałam dwa razy post Daniela. Mam kamienie w woreczku żółciowym. Robiłam te posty bez konsultacji lekarza, bez badań. Niedawno przeczytałam gdzieś w dyskusjach, że NIE powinno się stosować diety warzywno-owocowej przy tym schorzeniu. Czy to prawda? Właśnie myślałam o kolejnym 3 poście ale przyznam że jestem zaniepokojona. Przeczytałam książki dr Dąbrowskiej wysłuchałam jej wykładów, Czy coś przeoczyłam?
Marzena, ja również nigdzie w literaturze nie spotkałem się z kamieniami w woreczku żółciowym jako przeciwwskazaniem do stosowania diety warzywno-owocowej. Czy w tych dyskusjach padały jakieś konkretne argumenty?
Witam!
Od 28 lat choruję na rzs i 3 razy robiłam głodówki. Pierwszy raz ok. 1,5 roku temu przez 2i 1/2 dnia, później jeszcze 2 razy ale tylko jednodniowe. W czasie głodówki piłam tylko wodę z cytryną i brałam lek na serce biosotal. Wszystkie inne odstawiłam. W czasie głodówki czułam głód ale nic mnie nie bolało (tylko trochę głowa). Zaczęłam głodówkę bo nie mogłam wytrzymać z bólu. Każdy ruch ręką głową nogą powodował tak silny ból, że nie miałam ochoty żyć. W czasie głodówek mogłam wstać z łóżka i nie pamiętałam, że jeszcze niedawno to nie było możliwe. Po zakończeniu głodówek ból powoli wracał ale nie był taki silny. Głodówka to dobry pomysł i duże wyrzeczenie. Warto spróbować.
Hej, tak! Po 30 dniowym poście wchłonął sie na 90% 5 cm tłuszczak!!!
Witam! Świetny i potrzebny artykuł! Przeszłam 30-dniowy post, co miesiąc “funduję” sobie tygodniowe przypominajki. Wyleczyłam nadciśnienie, 5 cm tłuszczaka, w gratisie zniknął cellulit i kilkanaście zbędnych kg!!! Post i przypominajki przeprowadziłam w 100% wg zasad, żadnych odstępstw, a jednak straciłam również 2/3 włosów i mocne paznokcie. Udało mi się po pół roku wszystko unormować, ale ciągle zastanawia mnie dlaczego tak się stało? Miałam niedobory, czy włosy tak obciążone? Czy w ogóle da się znaleźć teraz odpowiedź na to pytanie? Planuję kolejny post późną wiosną. Pozdrawiam i mimo wszystko zachęcam wszystkich, bo naprawdę warto walczyć o swoje zdrowie! Bilans zysków i strat jest zdecydowanie na plus!!!
Moim zdaniem wypadanie włosów może świadczyć o tym, że organizm pozbył się tego, co słabe i z moich spostrzeżeń wynika, że na to miejsce pojawiają się zdrowe włosy. Tak było u mnie. Najpierw część włosów mi wypadła, a później urosły nowe włosy. Paznokcie również miały regres, a teraz są bardzo mocne.
Też tak myślę, choć przyznam, że małe obawy niestety pozostały. Na szczęście włosy odrastają i paznokcie znowu są mocne! Pozdrawiam!
A widzisz! 🙂 Super! 🙂
Witam. Czy podczas postu można trenować?
Marta, post to dla organizmu czas, aby się regenerować. Ale też czas, w którym czasami mamy tyle sił, że można góry przenosić. Zatem jeśli czujesz się doskonale, to trenujesz. Jeśli czujesz się słabo, to spacerujesz. 🙂
witam.. dlaczego mowi się kwasy tluszcowe a nie mowi po prostu tłuszcz czyli smalec o ile jest bio eko lub oleje kokosowy lub lniany bo tylko te dwa plus oliwka majo tyle wartości ile trzeba reszta to lekkie tluszcze które nie zaspokajajo organizmu tz so light…ludzie tak starsznie bojo się slowa tłuszcz ze trzeba maskować nazwo specjalistyczno..kwasniewski leczyl tłuszczem ma 4 kliniki mnie uratowal zycie..wobec czego swiat żeby mu bezpośrednio nie przyznać racji podobno diete nazwal niskoweglowodanowo ale to to samo co dieta optymalna kwasniewskiego…a teraz smalec i olej nazywa się kwasami tluszzczowymi bo one tam wlasnie so…ufff..człowiek jest samobojco … wtym wszytkim nie dodaje się jednego takie oczyszczanie warzywami i owocami musi być podkreślone ze eko bio bo jeśli zaczniemy pic duże ilości tych z marketu bez napisu bio to nie tylko nie będzie oczyszczania ale regularne nadmierne zanieczyszczanie…i w tech wszytkich dietach zapomina się o jednym laktosa…laktosa odkłada się w jelitach bo jest niestrawna i blokuje i powoduje gnicie..z tad tez pochodzo hemoroidy..gdyż taki człowiek ma problemy z wypróżnianiem się…po za tem nie powinno się laczyc nabialu z surowymi warzywami ..wiem to z auptopsji relfuks zapewniony tz choroba..refluksu..ja z powodu upalow pozbyłam się jakiegolwiek tłuszczu zwierzęcego a jedyny jaki był to ten z oleju glownie sloecznikowego czyli ten a o bardzo malej zawartości kwasow tłuszczowych..no i refuks zachorowal do tego mieszalam warzywa z nabialem naprzyklad mocarella czyli razem z niepogryzionymi dobrze salatkami i wszelkim innym jedzeniem pięknie wszystko gnilo …
Witam serdecznie! Jestem drobną kobietką, ważę 46 kg i mam 1,63 cm wzrostu. Rezerw tłuszczu brak, wręcz niedobór, jak wynika z ostatniego badania u dietetyka. Już jakiś rok temu zmieniłam sposób swojego odżywiania. Odstawiłam cukier i wszystkie produkty przetworzone. Jem tylko to co jest faktycznym jedzeniem. Ostatnio staram się nie jeść mięsa. Jem owoce, warzywa, kasze, zboża, ziarna, nasiona. Odstawiłam herbatę, piję zioła i czasem kawę – bo lubię… 🙂 Oczywiście wszystko to poskutkowało ogromnymi zmianami nie tylko zewnętrznymi, ale także zmianą sposobu myślenia, siłą dla umysłu i cudowną metamorfozą. Chciałabym zrobić sobie teraz na wiosnę taki detoks owocowo – warzywny. Mam jednak pytanie do Pana natury czysto biologicznej. Po prostu zastanawiam się czy warto w moim przypadku? Moja waga jest już mała – jestem w niedowadze…wszyscy mówią mi, że powinnam więcej jeść. Ale co jeśli ja nie mam takiej potrzeby? Tzn. po odstawieniu słodyczy, mam takie okresy, że bardzo mnie do nich ciągnie, ale staram się je zastępować zdrowymi słodyczami i sama piekę bez cukru, mąki, tłuszczy i wszystkich tych proszków, kremów, śmietan…Jem oczywiście owoce i warzywa. Proszę o małe wyjaśnienie…Jak mój organizm zareaguje na taką dietę, jedynie na warzywach i owocach? Co oznacza początkowy spadek energii i osłabienie? Jak długo kontynuować taki detoks w moim przypadku? Pozdrawiam serdecznie. Monika
Cześć Monika, ładnie to opisałaś – cudowna metamorfoza 🙂 Faktycznie wprowadzenie zdrowego odżywiania zmienia człowieka na wielu płaszczyznach, nie tylko tej fizycznej 🙂
Wracając do Twojego pytania – trudno jednoznacznie stwierdzić. Faktycznie jesteś osobą szczupłą i możesz mieć obawy przed schudnięciem, które zazwyczaj jest efektem postu Daniela. Post Daniela (dieta warzywno-owocowa) według Tradycyjnej Medycyny Chińskiej nie jest wskazany dla osób wychudzonych, o słabiej konstytucji (gdy jest im np. ciągle zimno). Jednak z drugiej strony nawet szczupłe osoby mają w swoim organizmie rezerwy tłuszczu. Moja żona Tatiana przy wzroście 160cm waży około 48kg i regularnie 2 razy do roku przeprowadza 2 tygodniowe oczyszczania organizmu. Faktycznie na poście warzywno-owocowym podczas takiego postu traci 2-3kg, jednak po wyjściu z oczyszczania w ciągu 2-3 tygodni jej waga wraca do optymalnych dla niej 48-49 kg. Jeżeli ciągle masz obawy to może pierwszy post zrób z dodatkiem alkalizujących kasz (jaglana, gryczana, komosa ryżowa) i zdrowych tłuszczy (kokosowy, lniany) – wtedy spadek wagi będzie jeszcze mniejszy. Początkowy spadek energii i osłabienie jest związany z przejściem na odżywianie wewnętrzne i przy zastosowaniu tej łagodniejszej wersji postu nie powinien mieć miejsca. Ale też nie jest aż taki skuteczny jak post Daniela. Życzę dużo zdrowia 🙂
Witam serdecznie,
Czy można przeprowadzić post Daniela, gdy w organiźmie są pasożyty (glista ludzka, lamblia, kandydoza)? Jeśli wcześniej należy się ich pozbyć to w jaki skuteczny sposób można to zrobić?
Dziękuję i pozdrawiam.
Witaj Maria,
Jak pozbyć się posożytów odsyłam Cię do artykułów pod tym linkiem.
Pozdrawiam
skąd ta cena, skoro colo vada kosztuje na stronie coral club 333zł
“Jest to program podzielony na dwa tygodnie przygotowania oraz dwa tygodnie oczyszczania” – dwa tygodnie przygotowania to dodatkowe suplementy za około 300 zł.
Witam wszystkich zainteresowanych,
przepraszam za pomylki gramatyczne, bo nie jestem Polakiem, ale mojim partnerem jest Polka. Jest cudowne ze ktosz otrzymal Nobela za objawe czegosz co oficialna medycyna po dlugi okres pocierala jako ,, niebezpieczny akt dzialania czy hazard ze zdrowiem ,, i potrafila bycz przekonujoca. Jednak nigdy niepotrafi zlamacz wlasnej wiary a intuicji ludzi w cosz co przynoszi efekty. Ja sam pare lat temu, kiedy przechodzil kryzys ekonomiczny a stracilem prace, to mialem duzo wolnego czasu, zaczalem sie interesowac takimi sprawami. Przy okazji czasu a chenci zdrowego odzywiania w ogrodzie uprawialem warzywa i owoce w szklarni a duzo czytalem. Wtedy spotkalem na internetu artykuly a nawet widea o ludziach, ktoerzy zyja bez jedzenia, tylko pija wode. A czytalem wiecej i znalazlem mnozstwo zrudel i informacji o postu a tego slowa razcej nieuzywam ,,glodowaniu,, Ten powud jest podszwiadomy, bo glodowanie jest cosz co muszimy przejszc, natomiast trzymany post, jest cosz co chcemy zastosowacz jako oczyszczanie naszego organizmu a duszy. Tak sie do tego procesu uzdrowiania nastawilem. A to jest glowny powod, dla czego sie zdecydowalem reagowacz na ten artykul. Ze by cale zastosowanie metody detoxikacji bylo skuteczne, muszi sie czlowiek na to przygotowacz i bycz pewny tego co robi. Bo sukces jest z 80% w glowie. Rzucilem palenie az na 3 raz, ale w tedy bylem juz pewny a papieros nawet niedopalilem. Kryzys byl jedyny po 10 miesiecach, kiedy przyjaciel odmowil mi dac papierosa na przyjenciu , byliszmy troche piani. Drugi dzien mu podzienkowalem, bo to byl naprawde przyjacielski akt. Jak wszystko jest podstawowy trenink a przygotowanie, bo komplikacje czy przeszkody pzychodzo zawsze a w chwili kiedy sie ich nejmniej spodziewamy. Bardzo wazne jest znalezenie wlasnej metody, bo kazdy z nas jest indiwidualno osobowoszcom a ruznimy sie po stronie fizycznej i psychicznej. Stosowanie postu by mialo bych przyjemnym przezyciem, nie stradaniem, ci nawet cierpieniem. jeze-li cosz niewychodzi, trzeba sie zatrymacz a sprubowacz innaczej, bycz czerpliwym a wytrwalym. Ksiazka moze byc przewodnikem, ale nie universalnym manualem. Polecam dobre przygotowanie, duzo informacji a znalezenie dla was odpowiednie formy zastosowania detoxu. Gdzie widze slowo ,, muszisz,, troche podszwiadoimie trzymam dystans. . Efekty dobrze zastosowanej detoxikacji so naprawde zadziwiajoce i zycie odwagi i powodzenia.
Bardzo dziękuję Karel za ten wpis. Masz rację, sukces w przeprowadzeniu postu to przede wszystkim głowa, odpowiednie nastawnie i wara możliwości i “mądrość” organizmu. Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo zdrowia 🙂
Czy detoks komórkowy można zastosować przy cukrzycy typu 1 ? Czy pomoże to w regeneracji trzustki?
Jak pisze Ewa Dąbrowska, prekursorka diety warzywno-owocowej w Polsce: “Cukrzyca typu I, która wiąże się z insuliną, wymaga warunków szpitala.” Czy zregeneruje trzustkę trudno powiedzieć, ale wpłynie pozytywnie na inne obszary organizmu.
Witam!
Jestem już siódmy dzień na głodówce o wodzie. I dzieje się u mnie rzecz bardzo dziwna – nie czuję przejścia na odżywianie wewnętrzne! Cały czas czuję głód raz większy, a raz nieco mniejszy, ale zawsze go czuję. Ponadto wg pewnych osób głodujących a chorych tak jak ja z powodu boreliozy, objawy tej choroby miałyby ustąpić w okolicach siódmego dnia, a mnie niestety, ale żadne z tych objawów ustąpić nie chcą. Co to może znaczyć. Czy z moim organizmem jest coś nie tak? Czy patogeny w nim już od kilkudziesięciu lat zamieszkujące, tak go opanowały, ze nie jest on w stanie poprawnie funkcjonować podczas typowej głodówki?
Waldi, pewien odsetek ludzi nawet po przejściu na odżywianie wewnętrzne odczuwa głód. To czy jesteś na odżywianiu endogennym możesz sprawdzić badając poziom ciał ketonowych w moczu (tester paskowy z apteki). O badaniu ciał ketonowych pisałem w relacji z mojej 10 dniowej głodówki, tutaj.
Dziękuję Michale za szybką odpowiedź i muszę przyznać, że w tym, co napisałeś możesz mieć rację. będę musiał kupić ten tester z apteki i to sprawdzić, tylko, że później przy następnej próbie głodówki, bo teraz właśnie jestem na etapie wychodzenia z tej, z jakiej opisałem powyżej.
Mam jednak pewne obawy,i odczuwam niepokój bo choć to, co napisałeś wydaje się być wielce prawdopodobnym, to jednak widzę, że z moim organizmem jest coś nie tak. Nic nie napisałeś na temat boreliozy i prawdopodobnego zlikwidowania jej objawów w siódmym dniu głodówki. Niestety, ale ja dalej cały czas nie czuję żadnej poprawy i dlatego wkurzyłem się i postanowiłem po dziewięciu dniach zacząć proces wychodzenia z głodówki, a to tym bardziej, iż czuję się potwornie osłabiony, co w połączeniu z dolegliwościami ze strony Układu Nerwowego, niemalże całkowicie mnie unieczynnia, a pracować przecież muszę…
Tak coś mi się wydaje, że gdybym wcześniej zbadał poziom ciał ketonowych, to i tak okazałoby się, iż na odżywianiu endogennym mój organizm się nie znajduje. Wewnętrzne odżywianie, jak wiemy, wywołuje charakterystyczny dla siebie stan – po prostu się czuje, że organizm w tym momencie się oczyszcza i występuje okres kwasiczy (już to powinno uniemożliwić patogenom dalsze ujemne funkcjonowanie nie mówiąc już o większej aktywności makrofagów bezpośrednio je atakujących) i tenże okres wyraźnie się czuje (wewnętrznie i zewnętrznie), nawet przy założeniu, iż należę do tej grupy, która w czasie zakwaszania organizmu i żywienia endogennego, dalej czuje głód. Powinny mi dokuczać jakieś zadawnione już dolegliwości; powinny też pojawiać się na zewnątrz jakieś wyrzuty skórne; powinienem się bardziej pocić, język powinien być bardziej obłożony (mam obok borelii także CA). Tego wszystkiego u mnie nie ma i najpewniej już nie będzie (okres wychodzenia), a co ciekawe w tym wszystkim, to bardzo często przed głodówką silnie zlewałem się potami – wystarczyło tylko, że zjadłem ciepłe ziemniaki, a już cały byłem mokry, a teraz… Jeśli zaś chodzi o język, to mam go stale z lekka obłożony od wielu już lat i nic się pod tym względem nie zmienia.
Moim zdaniem ma tu miejsce pewien fenomen, który najpewniej też występuje w organizmach podobnych do mojego i tak długo (z koinfekcją walczę już ponad 40 lat, pierwszy kleszcz dziabnął mnie w wieku 17 lat a teraz dobijam do sześćdziesiątki) jak ten mój walczy z chorobą.
Za komuny nikt nie wiedział o boreliozie i ugryzienia kleszcza też poważnie nie traktował. Tak więc mam poważnie zastarzałą boreliozę do spółki z innymi patogenami. Jako, że nie była ona w ogóle leczona, więc uważam, iż cwane kręte bakterzyska zdążyły się wycwanić jeszcze bardziej i nie pozwalają organizmowi poprawnie działać. Totalnie zaburzają jego pracę a on biedny im wręcz się momentami podporządkowuje. Wyobraź sobie, ze ja tylko raz po ugryzieniu przez pierwszego kleszcza (w sumie wyłapałem ich cztery zakażone), miałem wysoką temperaturę, a później…
niestety, ani razu. tak się dzieje dlatego, że bakterie w końcu opanowują układ limfatyczny (maskują się w nim) i nie pozwalają jemu wytwarzać wysokiej gorączki bo dobrze wiedzą, iż ona ich zabije. tak wiec wielu chorych z zastarzałą boreliozą najczęściej odczuwa tylko stany wysokiej temperatury, a na termometrze jest tylko 36 stopni.
No właśnie… i tak samo może być z jej oddziaływaniem podczas głodówki – ona najzwyczajniej nie pozwala organizmowi przejść do porządkowania samego siebie, nie pozwala na endogenne odżywianie i tym samym nie może być mowy o powstaniu kwasicy i jej przełomu, bo przecież w takim stanie zakwaszenia organizmu, żadne patogeny by nie przetrwały.
Myślę, że mnie rozumiesz i po pewnym zastanowieniu zgodzisz się ze mną co do tej kwestii…
Pozdrawiam serdecznie
Waldemar
Dziękuję Waldi za szczegółowe podzielenie się swoimi przemyśleniami. Z boleriozą nie mam doświadczenia, więc trudno mi tu coś dodać od siebie. Jednak z nie wyobrażam sobie sytuacji, aby w przypadku głodówki zupełnej po kilku dniach organizm nie przeszedł na odżywianie wewnętrzne. Przecież nawet nic nie robiąc organizm potrzebuje dziennie conajmniej 1-1,5 tyś kcal (PPM – podstawowa przemiana materii). Jeżeli nie dostarczasz kalorii z zewnątrz to po kilku dniach wyczerpuje się likopen z wątroby i mięśni (zapasy), w teorie odżywiania światłem słonecznym póki co nie wierzę więc pozostaje czerpanie energii z zapasów tłuszczu (ketoza). Faktycznie w Twoim przypadku wcześnie przebyta borelioza może komplikować ten proces na przykład poprzez fatalne samopoczucia, jednak zapotrzebowanie na PPM + Twoja aktywność ruchowa musi być pobrane z wewnątrz.
Aha, chciałbym jeszcze dodać, że nawet po głodówce nie odpuściły mi bóle kostno – stawowe, a te przecież nie są od Układu Nerwowego, który może być wyleczony dopiero po drugim przełomie kwasiczym. One powinny zaniknąć zaraz, gdy tylko organizm bierze się za porządki. To samo dotyczy stanów zapalnych zatok, problemów z oddychaniem i problemów jelitowych. Krótko mówiąc, u mnie w ogóle nie nastąpił tzw. okres pełen euforii w czasie głodówki – tak, ja tę głodówkę przeszedłem koszmarnie!!!
Witaj Michale i dzięki ci za tę ostatnią już bardziej obszerną odpowiedź! Nie wiem dlaczego, ale nie pokazuje się u mnie możliwość pisania odpowiedzi na bieżąco (nie ma tej opcji “ODPOWIEDŹ”). Poza tym tekst “ucieka” mi na prawą stronę i tworzy bardzo wąską kolumnę – to chyba nie jest normalne… Umieszczam wiec tę swoją odpowiedź w tej twojej z 27 kwietnia.
Jak najbardziej, biorąc na logikę, to organizm na to endogenne odżywianie powinien przejść (nie podejmowałbym się stosowania głodówki, gdybym nie był o tym przekonany) i ja sam się mocno dziwię, jak on dał radę – jak mógł dać radę – tyle czasu funkcjonować bez tego wewnętrznego odżywiania. Przecież to z naukowego punktu widzenia wydaje się być niemożliwe! Jednak niemalże wszystkie symptomy wskazywałyby na to, że jakimś cudem mógł… może czerpał przedwcześnie z mięśni – u mnie istny dziwoląg, bo mięśnie wydają się być mniejsze (jakby nastąpił ich większy zanik), natomiast tkanka tłuszczowa, choćby ta znajdująca się na brzuchu, nie uległa żadnej zmianie!!!
Jak już wcześniej pisałem, zmianie nie uległo wiele wcześniejszych niedomagań – pozostała grzybica stóp i w ogóle grzybica wewnętrzna (swego czasu przyjąłem spore ilości antybiotyków dożylnie), pozostał reumatyzm, zaburzenia przełykania (były momenty, że wręcz się dusiłem…) powodowane dziwnymi skurczami w gardle, w przełyku; pozostał problem z zatokami; problem z jelitami, który wiąże się m.in.z doświadczam lekkiej przepukliny; włosy, jak były, tak dalej są bardzo słabe, jeśli nie słabsze; wzrok ani na jotę się nie poprawił. Jest jednak pewien plus, jedyny, jaki udało mi się zauważyć. Przed głodówką miałem co jakiś czas problem z oddawaniem moczu – wydalałem go na dwie strony i wydawało się, jakby coś blokowało cewkę u jej samego końca. Natomiast w 9 dniu, kiedy rozpocząłem zirytowany wychodzenie z głodówki, nastała rzecz bardzo dziwna i mocno niepokojąca – nagle nie byłem w stanie bez silnego bólu i niesamowitego pieczenia oddać moczu, parcie było bardzo silne, a ja jedynie wydalałem z siebie tylko kilka kropel. Przeraziłem się mając w perspektywie ganianie po urologach, badania (cytoskopia, jeśli dobrze pamiętam i kojarzę…) i często błędne lub w ogóle nic nie pokazujące wyniki, a w ostateczności szpital, którego postanowiłem sobie już od dawna, unikać jak ognia.
Po wielu godzinach takiej mordęgi, nagle wszystko puściło, jak ręką odjął, a i drożność cały czas jest teraz prawidłowa. Czyli można byłoby sądzić, iż w tym jedynym wypadku organizm mój zdziałał dla siebie i dla mnie coś dobrego. Ale przyznasz, że to jednak stanowczo za mało w porównaniu z tym wszystkim, czego należałoby się spodziewać po głodówce. A może u mnie przez to wstrętne choróbsko, wszystko to, co związane z głodówką zostało jakby przesunięte w czasie – działa z opóźnieniem!
Natomiast z objawów całkowicie ujemnych po głodówce, to bez wątpienia pogłębiona tężyczka. Co chwile silne i bolesne skurcze palców rąk i nóg wraz z ich sztywnieniem i
i w ogóle bardzo bolesne skurcze mięśni. Tężyczka pojawia się wtedy, kiedy w organizmie (we krwi) brak jest wapnia, także magnezu i potasu. U mnie spadek tych potrzebnych mikroelementów ma miejsce niemalże na okrągło, gdyż borelioza i jej pochodne “wypłukują” je z mego organizmu. Kiedy jednak do organizmu nie dostarczamy (podczas głodówki) nawet odrobiny wapnia, to efekty najczęściej są takie jak te u mnie opisane a stan może być jeszcze bardziej zatrważający, kiedy ów niedobór utrzymywałby się znacznie dłużej, niż przykładowo 10 dni postu. Mogłoby na przykład dojść do tak silnego skurczu przełyku, że jeśli nie byłoby natychmiastowej pomocy, to chory na boreliozę umiera w wyniku uduszenia.
Tak więc głodówka lecznicza i owszem, ale dla ludzi zdrowych, chcących być jeszcze zdrowszymi na dłużej. Nawet dla ludzi z pewnymi popularnymi schorzeniami (jeśli nie są wywołane przez mocno zadawnione koinfekcje odkleszczowe), też w jakimś stopniu może okazać się pomocna. Jednak w tym moim wypadku, bardziej mi zaszkodziła, niż pomogła. Chyba, ze jak wspomniałem, przez tę moją stałą koinfekcję, mój organizm na procesy ozdrowieńcze głodówki, musiałby dość długo czekać, bo jak mi się wydaje te wszystkie elementy, jak rozpoczęcie odżywiania wewnętrznego i przełomy kwasicze rozpoczęłyby się w nim dużo później, niż to się powszechnie zakłada i argumentuje.Cóż taki stan, to jednak loteria, bo nie wie się jak organizm ostatecznie zareaguje i czy czasem nie dojdzie w wyniku głodówki przy takim stanie, do całkowitego załamania się organizmu.
Pozdrawiam serdecznie
Chciałabym zapytać czy podczas diety dr. Dąbrowskiej można przyjmować hormonalną terapię (leczę torbiel jajnika od 2 miesięcy). Już rozpoczęłam ten post jednak boję się odstawić leki. Czy zakłócam w ten sposób pewnych procesów oczyszczania? Będę wdzięczna za każdą sugestię.
no coz, podalam imie adres@ i zamiast darmowego eboka mam link do super taniei i najlepszej na swiecie diety!
Znowu oszusci?
Agata, zalecam powściągliwość w wydawaniu osądów. Widzę rejestrację na eBooka, ale zanim będzie wysłany należy potwierdzić podany adres (wymogi RODO) klikając na linka w mailu, który został wysłany 2019-07-26 12:10:55.
Dziekuje duzo sie nauczyłam
Zawsze mozna dowiedzici nauczyc czegos nowego , bardzo madry i ciekawy program wlasciwego ozywiania ,dziekuje ,pozdrawiam IZA