Jestem pielęgniarką, więc w swojej pracy zawodowej nauczyłam się, że to lekarz ma zawsze rację. Nawet wtedy, kiedy leki nie działają i trzeba kontynuować kolejną dawkę antybiotyku i oczywiście “cudownych” zastrzyków.
Wszystko do czasu.
Kiedy mój syn miał 2 lata zaczęły się u niego poważne choroby uszu, przeszedł kilka operacji i drenaż, a nawet Święta Bożego Narodzenia przyszło nam spędzić w szpitalu.
Pewnego dnia ktoś zapytał mnie, czy wierzę w leczenie niekonwencjonalne dietą, bo takie powtarzające się infekcje mogą być skutkiem alergii pokarmowej. Pierwsza myśl “czary mary”, ale spróbowałam przekonać męża. Spotkaliśmy wtedy lekarza, który nas poprowadził – wykonał testy na nietolerancje pokarmowe, ustalił dietę dla dziecka oraz wskazał potrzebne suplementy.
I tu się zaczęła nasza droga pod górkę.
Odstawienie nabiału, glutenu, słodyczy, mięsa z kurczaka itp. Stopniowo przyzwyczailiśmy rodzinę, wychowawców przedszkolnych oraz syna, który rozumiał co mu wolno, a czego nie. Niewiarygodne było to, że leczenie dietą okazało się skuteczniejsze od wszelkiego rodzaju antybiotyków. Sama również przez jakiś czas żyłam według zasad takiej diety.
Nic się nie dzieje w życiu przez przypadek.
Po kilku latach, podczas kolejnej ciąży w 2014 roku, wykryto u mnie raka piersi. Świat mi się załamał. Jednak pierwszą myślą było to, że wroga karmić nie będę i wyzywam go na pojedynek. Po nieprzespanej nocy ustaliłam sobie sama plan dietetyczny – wyeliminowałam całkowicie mięso, cukier, nabiał, gluten, wdrożyłam więcej warzyw, owoców, zdrowe tłuszcze oraz codziennie wyciskałam soki. Ze względu na ciążę nie mogłam suplementować nic, z wyjątkiem witaminy D3.
Od 21 tygodnia ciąży miałam podawaną chemię. Posiłki przygotowywałam na kilka dni, żeby mieć coś pod ręką, kiedy nie dam rady gotować. Wiedziałam, że w walce z TAKIM przeciwnikiem sama dieta, to za mało. Jednak był to mój sposób na walkę i niepoddanie się.
Walczyłam o dwa życia.
Owszem, nie obyło się bez mastektomii, ale też ani razu nie miałam złych wyników krwi i bardzo szybko wracała mi energia. Dziecko rozwijało się prawidłowo, a ja przytyłam 5 kg.
Po porodzie przestałam już tak bardzo dbać o dietę, pozostałam wegetarianką, ale słabość do słodyczy była silniejsza.
Ze względu na leczenie onkologiczne została u mnie sztucznie wywołana menopauza. Pojawiły się uderzenia gorąca, zatrzymywanie wody w organizmie i szybkie przybieranie na wadze, nie mówiąc już o wahaniach nastroju. Nie umiałam sobie z tym poradzić.
Przytyłam i źle się czułam sama z sobą.
Wtedy odkryłam blog Więcej Niż Zdrowe Odżywianie. Moje pierwsze wyzwanie, w którym wzięłam udział “W 3 dni przygotuj się do detoksu” sprawiło, że wróciła energia, pojawiły się nowe inspiracje kulinarne i zachciało mi się na nowo żyć. Zyskałam naukę jak przygotować zdrowo posiłki, inspirację czym zastąpić niezdrowe przekąski, motywację do walki o swoje zdrowie i przepisy kulinarne dla całej rodziny. A do tego dobrą energię i motywację do działania.
Podczas pierwszego wyzwania wygrałam książkę Aleksandry Stross “Oczyszczanie organizmu w praktyce”, którą całkowicie wdrożyłam w życie. Sama podjęłam się warzywno-owocowego postu. Kilkakrotnie oczyszczałam wątrobę.
Cudowne dla mnie jest to,
że Tatiana i Michał “nadają na tych samych falach”, co ja. Na każde święta czy urodziny piekę ciasta Tatiany i Michała – do mnie należy kuchnia niekonwencjonalna. Mam też zawsze jakieś pesto czy pastę kanapkową z ich przepisów.
Moje dzieci uwielbiają chleb gryczany z jakimś pesto na śniadanie. Niedziele pachną ciepłym, świeżo upieczonym chlebkiem lub owocową jaglanką.
Nawet jeśli mi się wydaje, że w lodówce nic nie ma, to inspiracje są tak proste, że okazuje się, iż mam wszystko pod ręką. Proste inspiracje, to mi bardzo odpowiada.
Jeśli dopadnie mnie przeziębienie,
bardzo szybko sobie z nim radzę bez medykamentów. Przy bólu gardła zalewam siemię lniane gorącą wodą i jak przestygnie, to popijam. Zanim zjem śniadanie piję koktajl z zielonej pietruszki z dodatkiem chlorelli, kiwi i odrobiny miodu. Jeśli dopada mnie osłabienie – śpię. Po pięciu dniach jestem jak nowo narodzona.
Kiedy mam ochotę na słodycze, szukam “kół ratunkowych” na blogu WNZO. Zaczęłam szanować swój organizm, nadszarpnięty chorobą.
Odżywiłam organizm na nowo.
Mam też świadomość wpływu diety i stylu życia na profilaktykę choroby nowotworowej, którą jestem zagrożona oraz przebieg okresu menopauzy – uderzenia gorąca są na tyle słabe, że ledwie zauważalne.
Łatwiej mi jest panować na emocjami i zrozumiałam też, że muszę pilnować diety, aby unikać zastoju wody w organizmie. Nie mogę również sobie zbytnio folgować z jedzeniem, bo waga momentalnie się zmienia, ale teraz potrafię sobie z tym poradzić. Kiedy słyszę narzekania kobiet będących w tym trudnym okresie, to aż chce mi się krzyczeć:
Kobieto! Zmień dietę!
Tatiano i Michale, bardzo dziękuję Wam za taką promocję zdrowia. Wasza kuchnia jest tak prosta i inspirująca, że kierując się Waszymi zasadami, mam pod ręką wszystko, czego używacie.
Zarażacie mnie swoim optymizmem, energią. Jesteście dla mnie ogromnym wsparciem w dążeniu do poprawienia jakości swojego zdrowia i życia.
Autorka artykułu (gościnnie): Bogusia Kocur – mama, która wie, którędy prowadzi droga do zdrowia.
Wspaniała historia 🙂
Dziękuję. Samo życie układa nasze historie.
Dziękuję za tę opowieść. Właśnie zmagam się z podobnymi problemami( rak, menopauza). Bardzo potrzebuję wsparcia, wiary we własne siły, wiary w dietę… wszelkiej pomocy.
Mam do Pani kilka pytań.Jak mogłabym się skontaktować. Dziękuję, pozdrawiam.Jola
Pani Jolu! za chwilę rusza detoks cukrowy Tatiany i Michała. Proponuję tutaj zrobić pierwszy krok. Grupa bardzo się wspiera, więc myślę, że to będzie dobry początek.