Z ogromną radością informujemy, że nasz blog objął patronatem medialnym publikację książki „Jedz prawdziwe jedzenie. Pięć zasad utrzymania zdrowego mózgu i ciała” – Julie Montagu. To bardzo wartościowa publikacja, szczególnie dla osób, które zaczynają swoją przygodę ze zdrowym odżywianiem. Możesz wygrać tę książkę odpowiadając na jedno proste pytanie konkursowe.
Po co mi ta książka?
Stojąc przed długą półką w supermarkecie coraz trudniej jest nam dokonywać mądrych wyborów żywieniowych. Czy zwracać uwagę tylko na cenę, czy też może na skład produktu? Co powinno się znajdować na etykiecie, a czego zdecydowanie mam się wystrzegać? Który produkt wybrać i w jaki sposób przyrządzić z niego zdrowe i smaczne danie?
Mając w głowie tyle wątpliwości proste zakupy w łatwy sposób możesz zamienić w koszmar. Na dodatek będąc już w domu czasem nie do końca zdajesz sobie sprawę, jak poszczególne produkty spożywcze wpływają na Twoje zdrowie i samopoczucie.
„Pół biedy” jeżeli po zjedzeniu jakiegoś produktu natychmiast czujesz się gorzej, wtedy od razu wiesz, że on Ci po prostu nie służy. Jednak wiele produktów spożywczych jest bardziej podstępnych – zatruwa Cię powoli i niepostrzeżenie. Robi to na tyle wolno, iż nie zauważasz stopniowo pogarszającego się zdrowia i gorsze samopoczucie zrzucasz na barki upływających lat.
Tak wcale być nie musi! Jedzenie ma dodawać Ci energii i zdrowia – taka jest jego pierwotna natura! Jednak, aby tak było, musisz wyposażyć się w podstawową wiedzę, wiedzę o produktach spożywczych, które Ci służą, działają prozdrowotnie i tych, których ewidentnie należy się wystrzegać.
Jedz prawdziwe jedzenie. Pięć zasad utrzymania zdrowego mózgu i ciała.
Takie informacje znajdziesz właśnie w tej publikacji, wydanej przez www.wydawnictwovital.pl i www.vitalni24.pl. Książka ta jest szczególnie polecana dla osób początkujących, tych właśnie „zagubionych” przed półkami sklepowymi. Po jej przeczytaniu już nie będziesz mieć wątpliwości skąd czerpać codzienną porcję energii.
Dowiesz się jak do codziennej diety wprowadzić komosę ryżową, kaszę jaglaną, brązowy ryż, płatki owsiane oraz kaszę gryczaną, które odżywią Twój organizm.
Nauczysz się stosować zdrowe tłuszcze, czyli oliwę z oliwek, olej kokosowy oraz olej lniany, aby zyskać więcej energii. Cukier zastąpisz zdrowymi słodzikami – miodem, syropem ryżowym czy klonowym, cukrem daktylowym lub kokosowym.
Autorka Julie Montagu podaje wiele przepisów na potrawy, wyjaśnia ich wartość odżywczą i udostępnia szereg pomysłów na uwzględnienie powyższych produktów w codziennej diecie.
Dzięki prawdziwemu jedzeniu odzyskasz energię i będziesz cieszyć się zdrowiem.
KONKURS – wygraj książkę!
Co możesz zrobić, aby za darmo otrzymać egzemplarz tej książki? Napisz komentarz do tego wpisu. W komentarzu odpowiedz na następujące pytanie:Co w ostatnim czasie zrobiłeś zdrowego dla siebie lub Twojej rodziny i jaki pozytywny wpływ miało to na Wasze samopoczucie i zdrowie.
Komentarz zamieść na blogu Więcej Niż Zdrowe Odżywianie (pod wpisem, który właśnie czytasz).
Autorów dwóch najciekawszych komentarzy (wyboru dokuje Tatiana i ja) uhonorujemy bezpłatnym egzemplarzem książki „Jedz prawdziwe jedzenie. Pięć zasad utrzymania zdrowego mózgu i ciała” – Julie Montagu. Uwaga: Książki będą z naszą osobistą dedykacją.
Czas na napisanie komentarza – 2 tygodnie od daty ukazania się tego wpisu.
Zapraszamy wszystkich serdecznie do wzięcia udziału w konkursie. Jeżeli w temacie zdrowego odżywiania jesteś już „starym wyjadaczem” to też koniecznie weź w nim udział. Wygraną książkę – po prostu podarujesz komuś w prezencie – zrobisz dobry uczynek 🙂
Nie czekaj, nie odkładaj tego na później tylko już teraz pisz komentarz (na tym blogu, pod tym wpisem) – może akurat Ty wygrasz książkę z naszą dedykacją.
Możesz być na bieżąco z tym, co się dzieje na blogu – zapisz się na newsletter – okienko poniżej. Raz w tygodniu otrzymasz maila z linkami do nowych artykułów bezpośrednio na Twoją skrzynkę pocztową 🙂
Od dłuższego czasu piekę zdrowe, nietypowe słodkości dla rodziny, które jedzą zamiast sklepowych batonów oraz ciast pełnych cukru i patrzę na ich reakcję kiedy dowiadują się ze ciasteczka ktore tak im smakują zrobiłam z fasoli, “rafaello” z kaszy czy ciasto czekoladowe z cukinii 😀 Wychodzi zdrowo i dodatkowo przemyca się porcję warzyw
Witam, w ostatnim czasie zaczęłam stosować więcej ziół w diecie mojej całej rodziny oraz zaczęliśmy ograniczać słodycze oraz produkty z mąki pszennej. Przede wszystkim w czasie większej podatności organizmu na choroby zaczęłam stosować naturalne leki takie jak herbatki z ziół (tymianek, rumianek, sosna) czy syropy (przede wszystkim naturalny antybiotyk z chrzanu, cebuli, czosnku, octu jabłkowego, imbiru i chilli). Przez ograniczenie produktów mącznych oraz słodkich i wprowadzenie większej ilości warzyw (z naszego ogrodu) mam nadzieję na poprawę zdrowia i odporności całej rodziny. Jak na razie zauważyłam, że moim dzieciom zmniejszyło się łaknienie jeśli chodzi o produkty słodkie. A ze swojej strony zauważyłam, że mimo, iż nie jem pieczywa nie odczuwam tego jakbym jadła mniej a wręcz przeciwnie – czuję się bardziej syta. Odkąd piję zioła w formie herbatek czuję też polepszenie nastroju i lepszą przemianę materii. Mam jeszcze nadzieję, że przy długoterminowym stosowaniu takiej diety i kuracji ziołowej polepszymy kondycję swojego ciała i nasze organizmy będą w stanie bardziej efektywnie przeciwdziałać wirusom i bakteriom. Zaczęliśmy także stosować naturalne kosmetyki, tzn. mydła robione domowym sposobem, szampony oraz kremy. W ten sposób dostarczamy mniej chemii do naszych organizmów. Myślę, że takie wszechstronne działanie pomoże choć trochę polepszyć nasze samopoczucie i odporność.
Wyobraź sobie że jesteś właścicielem pięknej Yamaha. Jako wlaściciel tej Perełki będziesz dbać o nia z zewnątrz ale przede wszystkim od wewnątrz. Czy zalejesz jej bak jakimś najtańszym paliwem na stacji Xxx ? Czy może wybierzesz się na jedną z najlepszych stacji ,zapewniając swojej “Yamaszce ” najlepszy “napój napędowy”?
Odpowiedz jest jasna ? wybierzesz najlepsze .
Dlaczego więc posiadając taki skarb jak rodzina jak własne ciało wrzucamy w nie tyle śmieciowego jedzenia ,traktując siebie i naszych bliskich jak śmietnik?
Postanowiłam to zmienić.?
Zaczęłam od czytania książek a potem czytania etykietek . Powoli wyrzucalam z swojej kuchni produkty które nigdy nie powinny się tam znaleźć (ważne jest aby robic to stopniowo,niezniechecajac przy tym najbliższych -szczegolnie dzieci )
Zaczęliśmy rozmawiać o tym jaki wpływ mają na nasze zdrowie baardzo szkodliwe produkty. Rozmawialiśmy o tym jakk możemy wyglądać zewnętrznie oraz jak możemy wyniszczyc swój organizm wewnątrz. Wszyscy podjęliśmy decyzję że chcemy zmienić nasze nawyki żywieniowe .
Z naszego domu zniknęły:
-soczki ,kolorowe napoje
*W to miejsce pijemy litry wody
(Nasze “jamaszki” nagle nie potrzebują- wypijac 0.5l slodzonego soku i wciąż czuć się spragnionym)
-slodycze
*W to miejsce robimy wiele ciekawych ciasteczek i czekoladek w zdrowych bezpiecznych wersjach
-cukier
*Zamieniony na ksylitol,stevia
– mleko
*teraz pijemy Mleko roślinne
– olej
* Smażymy na maśle klarowanym, oliwie z oliwek, oleju kokosowym
– sklepowe szynki
*Staramy się robić je sami
I wiele innych zmian ,które maga korzystnie wpłynęły na nasze samopoczucia . Nie jesteśmy ospali po jedzeniu ale pełni energii . Zniknęły moje wzdęcia. Dzieci zaczęły jeść duzo wiecej owocow .
wracając do Yamaha:) moja rodzina jest jednym wielkim motorem . Każdy z nas jest nieodłącznym elementem tej maszyny ,bez jednej części motor nie wyruszy w trasę . Dlatego staram się aby każdy element starannie pielęgnować dostarczać mu najlepsze wartości i nie traktować go jak śmietnika w który można wszystko wrzucić .
W zdrowie nie zapatrujemy się tylko przez jedzenie, ale również przez dobre nastawienie i relacje. W ostatni weekend powiedziałam stop lenistwu przed telewizorem i laptopem i zachęciłam moją rodzinę do jednodniowego detoksu od elektronicznych sprzętów. Niedziela to dzień, który zawsze spędzamy wspólnie, ale przez social-media i szklany ekran nie odczuwamy tego. Przez cały dzień żadne z nas nie dotknęło pilota ani myszki, a zamian za to ugotowaliśmy obiad, zrobiliśmy pyszną, zdrową sałatkę, pograliśmy w karty wspólnie się śmiejąc. W końcu mieliśmy czas na rozmowę, taką prawdziwą, od serca. Nie zrobiliśmy nawet wyjątku z elektroniką, kiedy przyszła w odwiedziny moja bratanica. Dziewczynka zawsze kiedy je, musi mieć włączony telewizor. Kreatywnie wykombinowaliśmy teatrzyk, z którego bardzo się cieszyła. Da się? Da się!
Rodzice stwierdzili pod koniec dnia, że są o wiele bardziej wypoczęci niż zwykle. Kto wie, może wprowadzimy tradycję nieelektronicznej niedzieli 🙂
Ile czasu nie poświęcimy zdrowiu, tyle zabierze nam go choroba. W związku z tym jako pielęgniarka i mama 3 dzieci postanowiłam zainwestować w zdrowe paliwo by nasze organizmy nie były niedożywione, byśmy nie mieli niedoborów witaminowo-mineralnych, lecz byśmy mogli zdrowo cieszyć sie życiem. Pokochaliśmy aloes, produkty pszczele, multiwitaminy z wyciągów z warzyw i owoców. Rownież kosmetyki zamieniliśmy na naturalne. I to sie nam opłaca, zapobiegać a nie leczyć 🙂
Moja rodzina z reguły odżywia się zdrowo, nie kupujemy słodyczy, jemy 5 posiłków dziennie, wszyscy zrezygnowaliśmy z jedzenia mięsa. Na weekendy mój 11 letni syn piecze pyszne ciasta lub ciastka, wybiera przepisy bez białego cukru, często bezglutenowe i wegańskie. Ostatnio wprowadziliśmy nową zasadę co do spędzania niedzieli. Otóż niedziela jest dla nas dniem bez telewizora. Co tydzień wybieramy się w niedzielę z psami na długi rodzinny spacer a po powrocie gramy w gry planszowe, które w piątek wypożyczamy z kawiarni z grami. Myślę, że to wspaniały i zdrowy sposób spędzenia wspólnie całego dnia.
Witam! Jakiś czas temu musiałam zrezygnować z nabiału i białka jaja kurzego, ze względu na alergie mojej córeczki,którą karmię piersią. Dodatkowo pojawiły sie u mnie jelitowe problemy po antybiotykach,wiec zero smażonych potraw? przez te sytuacje zaczęłam wiecej piec, gotować, zapiekać i robić domowe słodycze. Nie będę ukrywać,że Wasz blog bardzo mi ułatwił zadanie? Dzieki zdrowej diecie, z mężem czujemy sie o wiele lepiej, zniknęły wszystkie nasze skórne problemy,dawne przebarwienia po wypryskach i odeszły zbędne kilogramy. I nie cierpie,jak to wszyscy mówili, na brak wapnia, nie sypia mi sie zęby. Dodam, że jakiś czas temu wypiłam kawe z mlekiem i od razu to odczulam w postaci kilku wyprysków na twarzy. Chcemy kontynuować zdrowe żywienie,tylko jeszcze ten cukier …trzeba wyeliminować ?. Pozdrawiam serdecznie
Wyrzuciłam z diety całkowicie białą mąkę, biały cukier, biały ryż, wędliny ( raz na tydzień lub dwa jem mięso z indyka), mleko i jego przetwory (robię sama mleko roślinne), wszelkie kostki rosołowe, wegety, maggi i tym podobne, wszelkie słodycze i soki (oprócz jednodniowych), oleje rafinowane, margaryny i inne chemiczne produkty. Jem więcej warzyw, owoców, kasz, nasion, orzechów, strączków, robię sama słodkości. Po zmianie diety ustąpiły całkowicie bóle głowy i senność po posiłkach. Pozostały jeszcze niestety kłopoty z trawieniem, ale mam nadzieję, że w tej kwestii również nastąpi poprawa. Problemem jest dla mnie brak czasu, nieumiejętność planowania i awersja do gotowania, a przy zdrowym odżywianiu trzeba siłą rzeczy więcej czasu spędzać na przyrządzaniu posiłków. Pomimo tego nie zamierzam rezygnować ze zmian, które wprowadziłam. Pozdrawiam!
Jestem głównym kucharzem w domu więc ja decyduję jak jemy. A jak jemy? Smakowicie, kolorowo i zdrowo. Wyrobiłam w sobie nawyk by zakochiwać się w zdrowej żywności od pierwszego zjedzenia. Sama piekę bez białej mąki i często bez jakichkolwiek słodzików np. Ciasta oparte na słodzie z bananów lub soku jabłkowego. Nie przesadzam ilością owoców, a zamiast chleba wolę dać plaster żółtego sera pomiędzy sałatę. Uwielbiam kaszę! Każdą! Kupujemy lokalne produkty z targu, szczęśliwe jajka i od czasu do czasu mięsa z zaufanych hodowli. Zdarzają się nam grzechy w postaci drożdżówek i gotowych produktów, ale później z tym większą przyjemnością wracamy do naszej zielonej kuchni 🙂
Przede wszystkim uświadomiliśmy sobie z mężem, że złe samopoczucie, brak energii i kłopoty zdrowotne mają bezpośredni związek z jedzeniem. Oboje w tym roku kończymy 40 lat i najwyższy już czas zadbać o siebie. Chcąc zmienić nawyki żywieniowe podejmowaliśmy różne próby (rezygnacja z białego pieczywa, częstsze jedzenie kasz, ryżu, owoców i warzyw). Czytamy różne opinie, artykuły i skończyło się tym, że miotamy się od jednego do drugiego doradcy. Nie jest łatwo, jest tego po prostu za dużo i zagubiliśmy się w tym tłoku. Udało nam się za to wdrożyć w życie codzienne spacery. Bez względu na pogodę. Spacerujemy i rozmawiamy o zdrowiu razem z naszymi dziećmi, bo chcemy, aby jak najwcześniej nauczyły się dbać o siebie i swoich bliskich.
Się ostatnio nasłuchałem jaki to łosoś niezdrowy. A okazuje się, że owszem, niezdrowy, ale jak się kupuje z niesprawdzonego miejsca, nabitego chemią. Czasem warto patrzeć co i gdzie się kupuje, a nie brać pierwsze, lepsze z półki. Inny przykład. Robimy sałatkę, bo zdrowa. Podlewamy czym? Olejem. Jakim? Najtańszym z biedronki. Czyli zaprawiamy nasz zdrowy posiłek chemią (pomijam już kwestię skąd i jakie warzywa…). W zdrowym odżywianiu niestety trzeba nieco więcej starania niż tylko ograniczyć tłuszcz. Warzywa kupuję od sprawdzonego dostawcy na lokalnym bazarze, wiem skąd pochodzą, oleje bio np. z rzepaku i lnu firmy global fit, bo wiem, że bez chemii, mają na to certyfikat. Czasem warto za miasto pojechać, pogadać z ludźmi na bazarze, można łatwo znaleźć dobrego dostawcę. A jak ktoś ma rodzinę na wsi, to już naprawdę – wymówki nie ma.
Moja przygoda ze zdrowym żywieniem zaczela sie pół roku temu gdy moje jelita i żołądek przez przetworzone produkty i masę stresu zaprowadziły mnie na kilka miesięcy do szpitala. To co przeżyłam całkowicie odmieniło moje życie. Od kilku miesięcy jem bardzo zdrowo i zaraziłem tym tez moja rodzine. Pokazałam im ze w prosty i szybki sposób mogą jeść pyszne dania i dzięki temu czuć sie doskonale.
Zdrowa dieta powili wyciąga mnie z problemów zdrowotnych a Ja nadal kształcę sie w tej kwestii aby przekonywać kolejne osoby ???
Najzdrowszą i najlepszą decyzją jaką podjęliśmy z partnerem w życiu było pozbycie się białego cukru z naszego jadłospisu. Nie było to co prawda ostatnio, ale aż 4 lata temu 🙂 Nie żałujemy tej decyzji, bo wniosła ona w nasze życie wiele dobrego, a mianowicie poprawiło się nasze zdrowie, nie chorujemy prawie wcale, partner miał podejrzenie astmy a po odstawieniu cukru i wprowadzeniu nieprzetworzonej żywności jego objawy zniknęły. A co jest najpiękniejsze? W ogóle nie ciągnie nas do sklepowych słodyczy, po prostu nie mamy na ochoty. Owszem czasem nachodzi chęć na coś nieco słodszego, ale domowego – ciastka owsiane, budyń z kaszy jaglanej, czy krem czekoladowy z ciecierzycy 🙂 Wyostrzył nam się smak – wszystko lepiej smakuje. Oczywiście odstawienie cukru pociągnęło za sobą też i inne zmiany – odejście od pszenicy, nabiału (z małymi wyjątkami), przetworzonej żywności, a wprowadzenie prawdziwego jedzenia: warzyw, owoców, kasz, strączków, orzechów. I jest pysznie. Tak pysznie jak nigdy dotąd nie było. Gdybym tylko miała taką moc – wszystkich utwierdzałabym w przekonaniu, że warto, że dacie radę i bez cukru można żyć (to tylko nałóg)!
Włoskie przysłowie mówi:mangia, mangia, ti fa bene-jedz, jedz to Ci wyjdzie na zdrowie! Ta prosta prawda życiowa- jedzenie służy zdrowiu, oczywiście zdrowe jedzenie otworzyło mój umysł na sztukę kulinarną. Zaczęłam się przyglądać uważnie temu co jem i poświęcać więcej czasu na przygotowanie posiłków dla siebie i rodziny. Stało się tak nie tylko dlatego, że ciągle słyszę i czytam o niezdrowej żywności ale również dlatego ze w domu jest dwóch alergików a i sama zaczęłam mieć problemy zdrowotne. Zadałam sobie pytanie czy możemy inaczej jeść? Stałam się zwolenniczką kuchni wykorzystującej proste składniki ,jak najbardziej naturalne. Zmieniłam styl życia na zdrowszy, na rozważne odżywianie się i tym samym przyczyniam się do zachowania dobrego stanu zdrowia całej rodziny.
W grudniu ubieglego roku moja wtedy 3,5 letnia corka wyladowala w szpitalu z powodu problemow z oddychaniem. Zaczelo sie od zwyklego przeziebienia. Od tamtej pory kazdy katar konczyl sie antybiotykiem i inhalatorem dla astmatykow. Duzo czytalam i w koncu natrafilam na “Zamien chemie na jedzenie” . Wprowadzilam zasady z tej ksiazki i zaczelismy jesc zdrowo. Infekcje zdarzaja sie rzadziej i radzimy sobie domowymi sposobami prawdziwym pozywieniem. Jestem teraz swiadomym konsumentem ale chcialabym wygrac ksiazke by moja wiedza na temat zdrowego odzywiania byla jeszcze lepsza. Korzystam z wielu przepisow z waszego bloga a boskie ciasto jaglane jest nasze ulubione! Pozdrawiam.
Hymm… tej książki jeszcze nie mam a tytuł wydaje mi się interesujący, więc postanowiłam, że podzielę się z Wami moją historią jak przeszłam na zdrowy tryb życia, który prowadzę od kilku miesięcy. Wszytko zaczęło się od chorowania. Przez ostatni rok chorowałam dwa razy na zapalenie zatok i anginę (w maju). Za każdym razem lekarze przepisywali mi antybiotyki (wtedy jeszcze myślałam, że tylko obecna farmaceutyka jest wstanie mnie wyleczyć). Przy anginie okazało się, że antybiotyk nie zadziałał i wtedy się załamałam. Miałam okropny ból gardła i duszący kaszel przez cały miesiąc. Mój organizm był wykończony przez antybiotyki i nie mógł sobie poradzić z chorobą. Czułam się bardzo słaba i wtedy właśnie zaczęłam słuchać czego mój organizm potrzebuje. Nie miałam ochoty na frytki czy pizze tylko owoce i warzywa,a zwłaszcza sok z pomarańczy. Od razu lepiej się czułam po jego wypiciu. To był właśnie przełomowy moment, kiedy obiecałam sobie, że jak wyzdrowieje to przejdę na zdrowe odżywianie, żeby już więcej nie chorować i tak nie cierpieć. Na diecie jestem od czerwca. Przyszła już jesień a ja jestem (odpukać) zdrowa, gdzie zawsze o tej porze roku leżałam z zapaleniem zatok. Przez ostanie miesiące wpadły mi w ręce różne książki na temat zdrowego odżywiania m. in. „Leczenie dietą – Wygraj z Candidą!”, w której wszystko co przeczytałam zgadza się z tym czego doświadczyłam i podpisuje się obiema rękoma. Książka ta teraz jest u mojej mamy, która jest wielbicielką kaszy jaglanej i czyta tą książkę od końca testując nowe i zdrowe przepisy na całej rodzinie. Obecnie w moich rękach jest książka “Kuchnia – Raw Food”, dzięki której eksperymentuje z jedzeniem be poddawania jej obróbce termicznej. Pozdrawiam Zuzia (27 lat)
Zaczełam swoją przygodę ze zdrowym odżywianiem od odstawienia słodkich kolorowych napoi które mienią się tęczą barw na sklepowych półkac, kiedyś z ciekawości właśnie ze względu na kolor napoju zerknęłam na etykietę co tam było a raczej czego tam nie było to włos na głowie się jeży, teraz już wiem dlaczego kwiaty podlewamy czystą wodą od kompletnej suszy gorsze było by tylko podlewanie ich kolorowymi napojami, więc jeśli jesteśmy wyrozumiali dla roślin bodźmy też dla dla siebie i swojej rodziny, dzięki piciu wody czuję że na prawdę jestem nawodniona a nie jak po wypiciu słodzonych sklepowych napoi jeszczcze bardziej chciało mi się pić, teraz czuję że mam więcej energii i to przez cały dzień a nie przez maksymalnie godzinę od wypicia pobudzającego napoju, zauważyłam też że dzięki odpowiedniemu nawodnieniu żadziej boli mnie głowa są to konkretne korzyści dla mojego organizmu dzięki którym już nigdy nie wrócę do kolorowych napoi, myślę że dzięki tej książce dowiem się o innych zdrowych produktach które realnie i widocznie wpływają na stan naszego organizmu 🙂
Od kiedy zaczął się okres grzewczy zaczęłam przygotowywać herbaty nawilżające błony śluzowe: z lipy i korzenia prawoślazu z dodatkiem korzenia lukrecji. Dzięki temu nie doskwiera mi problem suchego gardła. Oprócz tego, żeby pomóc organizmowi utrzymać ciepło, zrezygnowałam ze spożywania surowego jedzenia. Świeże owoce zastąpiłam suszonymi oraz gotowanymi kompotami z dodatkiem rozgrzewających przypraw, a zamiast surówek jem sezonowe warzywa gotowane na parze lub domowe kiszonki.
Uważam za to, że jest to bardzo dobre miejsce na dokonanie pewnego podsumowania. To co napisali tu inni czytelnicy Waszego bloga, jest niezłą porcją motywacji dla tych, którzy jeszcze ciągle poszukują swojej nowej drogi…
Jesteśmy małżeństwem 40-latków. Od pewnego czasu w naszym życiu zaczęły zachodzić zmiany. Przychodziły dość naturalnie. Coraz bardziej ograniczaliśmy zakupy w dużych sklepach (choć nigdy wcześniej nie byliśmy ich fanami). Zaczęliśmy czytać etykietki na produktach i stopniowo ograniczać kupowanie „popularnego” jedzenia. Uświadomiliśmy sobie również, że przestajemy oglądać telewizję. A potem trafiłem na podcast „więcej niż zdrowe odżywianie”, który to stał się katalizatorem dalszych przemian.
Pochłanialiśmy kolejne odcinki, szybko nadrabiając zaległości. Porzuciłem mięso i dołączyłem w tym do żony, będącej od wielu lat wegetarianką. Posłuchaliśmy o zakwaszeniu organizmu i wszechobecnej chemii. Zaczęliśmy przykładać wagę do diety. W międzyczasie przetestowaliśmy diety pudełkowe, które były ciekawym doświadczeniem (choć dosyć kosztownym). Pokazały nam, że można jeść urozmaicone i zdrowe jedzenie. I że wiele prostych potraw moglibyśmy przygotowywać sobie sami. Nastąpił kolejny przełom. Przeszliśmy na dietę warzywno-owocową i doświadczyliśmy wszelkich jej dobrodziejstw. Po latach „weszliśmy” wreszcie do własnej kuchni. Uporządkowaliśmy ją w jeden dzień, opróżniając z resztek przetworzonego jedzenia i całej sterty niepotrzebnych sprzętów. Przy okazji osiągnęliśmy kolejny stopień świadomości, minimalizując swoje materialne potrzeby. Za kuchnią poszły gruntowne porządki w domu, dzięki którym odzyskaliśmy sporo przestrzeni i zdecydowanie poprawiliśmy komfort funkcjonowania. Zredukowałem wagę, wróciłem do biegania i wspólnie ćwiczymy jogę. W blogowej ankiecie (którą niedawno wypełniałem) wspomniałem o potrzebie posłuchania podcastu o zdrowym chlebie. I oto proszę – w ostatnim odcinku było o chlebie. Zakupy zostały zrobione i właśnie dzisiaj zagnieciemy pierwsze chlebowe ciasto. Nagrodą, jaką sobie sprawiliśmy za te wszystkie jakże pozytywne zmiany, jest wyciskarka do soków. I właśnie naturalnie soki warzywne i owocowe są teraz bardzo mocnym punktem naszej diety. Trochę szkoda mi czasu, który musiał minąć zanim doszliśmy do miejsca, w którym jesteśmy dzisiaj. Tak jak jest teraz, jest dużo prościej, a przede wszystkim zdrowiej, zarówno w sferze fizycznej, jak i mentalnej. Bo chodzi o więcej niż tylko zdrowe odżywianie. Za motywację i inspirację do działania – bardzo Wam dziękujemy.
Marzena i Michał
W sierpniu razem z mama wyjechalam na tygodniowy pobyt do Rabki, oparty na poscie warzywno-owocowym dr. E. Dabrowskiej. Codzienne wedrowki I gimnastyla polaczona z jarskim jadlospisem pomogly odtruc ogranizm (glownie kofeina ale tez zamilowanie do czipsow i piwa robi swoje) i zrzucic pare kilo, a takze poprawic stan cery i kondycje. Tydzien wystarczyl zeby zauwazyc pozytywne zmiany a to zmotywowalo ze po powrocie dalej kontynuowalysmy diete – w domowych warunkach – co zdecydowanie utrudnia sprawe. Mimo dostepnych w zasiegu wzroku zachomikowanych paczek z chipsami, orzeszkami iteepee udalo sie pokonac stare nawyki, rozruszac organizm, a najwazniejsze zmienic tryb jedzenia – ograniczyc do minimum mieso na rzecz kiszonek, sokow warzywnych i owocowych, jarskich potraw, i poszukiwania nowych smakow. Sam pomysl z wyjazdem ‘zeby schudnac’ byl punktem startowym do dalszej zmiany.
Chcialam jeszcze dodac ze w zeszlym roku mama wieszajac firany spadla ze stolu i potrzaskala kregoslup – pozniejsza rehabilitacja, noszony gorset i ograniczona bolem aktywnosc fizyczna sprawily ze w ciagu roku przytyla 10 kg. Po tygodniowym wyjezdzie schudla ok 4 kg i dalej walczy z waga i sama soba. U mnie podobnie ok 3kg mniej I wiecej energii i frajda ze znow wbijam sie w jeansy ktore od 3ch lat lezaly w szafie. A dodam jeszcze ze jak nie mielam nigdy weny do przetworow to po calym pobycie i zaglebianiu sie w lekturze o zdrowym odzywianiu coraz bardziej doceniam co mozna samemu zrobic – poki co 17 sloikow (jarski bigos & leczo), a w planie przetwory z dyni.
Pozdrawiam
Jak to się zwykło w Polsce mawiać ‘Polak mądry po szkodzie’, troszkę podobnie jest ze mną. Zdrowym trybem życie zainteresowałam się dopiero, gdy stwierdzono u mnie chorobę autoimmunologiczną. W sieci było dużo informacji, wiele sprzecznych, więc ciężko stwierdzić, co tak naprawdę jest zdrowe, gdy badania tak naprawdę można oszukać. Odstawiłam słodycze sklepowe i napoje gazowane. Ale wciąż szukałam informacji i zdałam sobie sprawę, że trzeba dokładnie czytać składy na opakowaniach! Często tak, gdzie nie spodziewamy się, że upchają chemię, tam właśnie ona także jest. Te wszystkie E brzmią tak tajemniczo i naukowo 🙂 Okazało się także, że o wiele za mało piję wody (płynów) Z tym jeszcze walczę, ale na razie udaje mi się wypić chociaż litr dziennie, ciężki orzech do zgryzienia. Teraz dochodzę do wniosku, że żeby żyć zdrowo, absolutnie trzeba samemu gotować, tak, aby zachować składniki odżywcze produktów i jak najwięcej witamin, dlatego też wprowadzam więcej surowego pożywienia do mojego menu. Odstawiłam mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego, zmienił się mój smak, nie potrzebują tyle soli i cukru co wcześniej. Wciąż jeszcze brakuje mi ruchu, ale to dopiero początek i jeszcze nie zjadam i nie wypijam tyle, co powinnam, więc długa droga przede mną! Ale za to jakie mocne paznokcie i włosy są! Rosną jak szalone i gotowanie sprawia teraz więcej przyjemności, niesamowite jakie rzeczy można wyczarować z warzyw i owoców! Byłam zaskoczona. Poznałam nowe warzywa i ich smaki, zakładam własny miniogródek z ziołami. Jestem bardzo zadowolona ze zmian
Witajcie.
Właściwie trudno powiedzieć, co zdrowego zadziało się ostatnio u mnie i u mojej rodziny. Zmiana sposobu żywienia miała charakter ewolucji, a nie rewolucji. Zaczęłam od siebie, choć odnaleźć się w gąszczu sprzecznych informacji, reklam, artykułów sponsorowanych było bardzo trudno. Nie mniej myślę, że powoli udało się wejść na właściwą drogę. Moi synowie są teraz propagatorami zdrowego żywienia w szkole. Jest to tym bardziej cenne, że są małymi sportowcami i żywienie odgrywa kluczową rolę we właściwej regeneracji. Uczymy się nadal, a koledzy z ciekawością zaglądają do pojemników śniadaniowych moich pociech.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie.
Już od dłuższego czasu staram się zdrowo odżywiać, jednak ciągle zdarzały mi się potknięcia, mam ochotę na “kupne” chipsy, batonika, a to zjem pizzę, lody… Ostatnio przeszłam razem z wami Post owocowo- warzywny. Było super! Sama sobie wydłużyłam go jeszcze o tydzień.Ale. też ciągle myślałam o tym co zjem jak zakończę oczyszczanie… I po poście miałam niestety ochotę na słodycze i kawę (którą ubóstwiam)- trochę po grzeszyłam- pojadłam tego i owego…
Ale, ale w pewnym momencie, nagle, jakby mnie olśniło.. Ja tak naprawę wcale nie chcę tak jeść, pozwalać sobie na “odstępstwa”, jakbym wreszcie “zrozumiała” i zaczęła jeść “dla siebie” a nie nawet ze względu na zdrowie czy samopoczucie, nie z racjonalnych i obiektywnych powodów, . Ale tych subiektywnych i irracjonalnych “bo chcę”, “bo lubię” ( coś mi się to skojarzyło z nazwą Waszego bloga) – chodzi o to “coś więcej” :D. Początkowo moje “eksperymenty” ze zdrową kuchnią wzbudzały entuzjazm tylko mojego męża- ochoczo odrzucił stare nawyki i nawet bardziej niż ja pilnuje jakości i wartości naszych posiłków. Ale reszta mojej rodziny była co najmniej sceptycznie nastawiona do tego co jemy z mężem.. Pierwsza pękła moja mama 🙂 kupiła mąkę gryczaną, masło klarowane. trochę inaczej zaczęła gotować dla całej rodziny ( wcale ją o to nie prosiłam i nie wymagałam od niej tego)! Moja duża bliska rodzina często razem biesiaduje i je tradycyjna polską kuchnie. Z całą tą “okrasą” i otoczką- mąka, cukier, tłuszczk…Dlatego u części z nich moje odmowy poczęstowania się ( “kawałek Ci nie zaszkodzi”, “przecież jesteś chuda”) wzbudzały wręcz agresję… a przygotowane przeze mnie potrawy..cóż krytykę (“nie słodkie”, “dziwne”, “nie mogłaś normalnie zrobić?”)… Choć nikogo nie zmuszałam i nawet nie zachęcałam do częstowania się… Robiłam to ze względu na siebie i ewentualnie tych z rodzin, którzy z zainteresowaniem przyglądali się mojej diecie ( mąż, mama, siostra). Obecnie mija ok 4 lat rozstania się z pszenicą, 2 z cukrem i mlekiem… Moja rodzina je od pewnego czasu dużo zdrowiej, a ostatnio Ci “agresywni” sami przeszli jak to mówią “na dietę”, zaczęli chodzić na fitness, rower… A potrawy, które przygotuję szybko znikają ze stołu, bo są “smaczne”. Zmieniając swoje odżywianie zrobiłam nie tylko coś dobrego dla siebie ale i dla nich 🙂
Od miesiąca września całkowicie się zdrowo odżywiam Wcześniej interesowałam się tylko tym zdrowym odżywianiem. Co tu dużo mówić potrzeba dużo samodyscypliny. Cukru nie używam od 20 lat wiec było mi trochę może łatwiej niż innym Uwielbiałam czekoladę Po pobycie w Gołubiu w miesiącu wrześniu i zapoznaniu się dokładnie z dietą Pani Dr Dąbrowskiej postanowiłam stanowczo do tej diety się dostosować. Chętnie korzystam z waszych przepisów Potrawami częstuję mojego syna i jego sympatię Nie zmuszam ich do niczego może też pokochają zdrowe żywienie i sami chętnie spróbują się tak odżywiać. Są młodzi. Jak na razie rzucili palenie myślę że to pierwszy krok do zdrowia Rozesłałam linki do moich znajomych i oczywiście do mojego syna aby się z mim zapoznał. Zobaczymy jakie będą efekty. Czuję się bardzo dobrze mam mnóstwo energii i mimo ciężkiej pracy mam dużo zapału do wielu rzeczy.Na zapale tez się nie kończy, realizuję swoje plany których niestety nie mogłam zrealizować wcześniej. Życzę powodzenia innym i wytrwałości .Ta dieta czyni nas o wiele lat młodszymi i oczywiście zdrowszymi , Tatiano i Michale życzę dalszych sukcesów i wielu więcej uczestników Pozdrawiam Ania
W ostatnim czasie zrobiłam porządek w swojej spiżarni ( za sprawą waszego bloga ) no i przeszłam 2 tygodniowy kurs oczyszczania organizmu. Czekam na następne wyzwania (wekend z kaszą jaglaną . Jestem bardzo zadowolona że trafiłam na Wasz blog..Idę ku zdrowiu i myślę że wszystko co najlepsze przede mną. Pozdrawiam
Co w ostatnim czasie zrobiłeś zdrowego dla siebie lub Twojej rodziny i jaki pozytywny wpływ miało to na Wasze samopoczucie i zdrowie
Ostatnimi czasy dokonaliśmy wielu (jak na nas 🙂 ) przemian. Wyprowadziliśmy się do mniejszego miasta, w związku z czym przestaliśmy jeść na mieście i gotujemy w domu – wynajdujemy potrawy, które możemy przygotować w miarę szybko i zdrowo. Zamieniliśmy cukier na erytrytol – mój przyszły mąż przeogromnie kocha słodycze, więc do tego nauczyłam się piec brownie z fasoli, które podbiło jego serce :). Odrzuciliśmy soki, słodkie napoje, pijemy właściwie tylko wodę i morze herbaty. W tym momencie nie pijemy też mleka krowiego – nauczyłam się robić mleko roślinne ze wszystkiego 😉 i bardzo się cieszę – jest świeższe, smaczniejsze, zdrowsze i tańsze niż to sklepowe. Nasze desery to z reguły bananowo-kakaowo-kokosowe shake’i – lubimy je bardziej niż typowe sklepowe cukieraski. Sól – tylko himalajska. Do tego desery z kaszy jaglanej, dużo warzyw i zup warzywnych – idziemy ku dobremu :).
Wyjechałam z moim partnerem na urlop do wegetariańskiego gospodarstwa agroturystycznego. Wyłączyliśmy się z pośpiechu, jedliśmy potrawy wg kuchni pięciu przemian. W okolicy nie ma sklepu, więc pełny detoks cukrowy. Na śniadanie kasza jaglana z jabłkami, rodzynkami, ziarnami, na obiady pyszne placki z soczewicy, sezonowy sos grzybowy do kaszy, zupy dyniowe. Spacerowaliśmy, kolorowaliśmy kolorowanki, czytaliśmy i spędzaliśmy czas ze sobą. Wzmocniło to naszą więź, odpoczęliśmy i nabraliśmy energii do życia.
Wlasnie niewiele dobrego zrobilam swojemu organizmowi.
Zepchnelam ” sie” na pozycje ostatnia. Aaa, zapisalam sie na newsy o zdrowym zywieniu. ☺️
Wraz z narzeczonym wykonaliśmy duży krok na przód w kierunku pozytywnej zmiany. Dość radykalny, ale tylko takie pomysły mają wiążący wpływ na nasze życie. Otóż skończyliśmy remont naszego mieszkania, w którym jeden pokój przeznaczyliśmy na… prywatną siłownię 🙂 Codziennie rano po wstaniu zaczynamy od porannej gimnastyki w naszym studio 🙂 To był strzał w dziesiątkę, bo nie ma dosłownie żadnych wymówek, żeby się nie poruszać rano 🙂 We dwójkę jest to dwa razy przyjemniejszy nawyk 🙂 Dodatkowo trzy razy w tygodniu trenujemy wspólnie wieczorem po pracy 🙂 Polecam z całego serca przeznaczyć sobie chociaż mały kącik na matę, piłkę, hantelki czy gumy do ćwiczeń. Polecam ten pomysł jeśli cenicie sobie kameralność i swobodę 🙂
Około 10 miesięcy temu postanowiłam zmienić sposób odżywiania mojej rodziny. Ale nie tylko, podeszłam do tematu holistycznie. Borykałam się m.in. z niedoczynnością tarczycy, RZS, depresją, zaburzeniami miesiączkowania, trudnościami w utrzymaniu stabilnej masy ciała, przepukliną kręgosłupa. Trafiłam na Waszego bloga, słuchałam podcastów w drodze do pracy i czytałam w trakcie przerwy w pracy. Mogę przyznać ze przyczyniliście się do tego że z punktu widzenia lekarzy zdarzył się cud i bez pomocy środków farmakologicznych oczekuję pierwszego dziecka, RZS wydaje się być w remisji, depresja mnie opuściła, a kręgosłup nie dokucza. Mogę tylko podziękować ?
W zdrowym ciele zdrowe jelita! My zaczęliśmy zmiany od picia codziennie świeżego soku wyciskanego z młodego jęczmienia. Jęczmień choduję w doniczkach na balkonie, ścinam go co kilka dni i w wyciskarce Kuvings wyciskam pyszny i zdrowy sok!
Dzień dobry 🙂
Co zrobiłam? Zrobiłam coś dla mamy, która przechodzi menopauzę i ma hashimoto. Najpierw zachęcałam ją do jedzenia większej ilości warzyw, ale ona dalej chciała jeść tradycyjnie. Potem specjalnie gotowałam sobie większe porcje i oddawałam jej część, wykręcając się, że nie potrafię zjeść tak dużo. W końcu, zasmakowała jej zdrowsza kuchnia i już prawie się przestawiła. Bardzo się z tego cieszę ponieważ ma ona więcej energii i jest mniej nerwowa, przez co w domu panuje bardziej pokojowa atmosfera niż kiedyś. 🙂
W ostatnim czasie zaczęłam jeść codziennie surowego buraka (o, właśnie takiego jak na okładce książki!). A ponieważ robię to w pracy, wiele osób jest zaskoczonych, że można sobie chrupać buraka, zamiast np. pszennej bułki, co prowokuje pytania, a ja chętnie odpowiadam. Niektórzy nie są świadomi możliwości jedzenie buraka na surowo, a tym bardziej tego, jaki jest pyszny, więc liczę, że choćby z ciekawości też spróbują 🙂
Witam, ostatnio zrobiłam jedną prostą rzecz, do której zbierałam się przez ostatni rok – mianowicie… zaczęłam hodować kiełki! Zawsze wydawało mi się, że potrzeba do tego specjalistycznego sprzętu, czasu, zorganizowania, tymczasem zainspirowana filmikiem który pokazywał że potrzebny jest tylko słoik i gaza, zaczęłam swoją hodowlę. Od tamtej pory przynajmniej raz na dwa dni jem garść zdrowych pożywnych kiełków, o których wiem że są w pełni organiczne, zdrowe, i smaczne. Dzięki temu nie martwię się już o swoje zapotrzebowanie na białko czy mikroelementy, a do tego uschnięte kwiatki na parapecie zastąpiła piękna, soczysta zieleń w słoikach, na którą aż miło się patrzy 🙂
A ja nie napisze co zdrowego ostatnio zrobilam bo niestety nic caly czas probuje ale przyciaganje nie zdrowych rzeczy jest silniejsze. Dlatego mysle ze po przeczytaniu tej ksiazki w koncu zmienie cos nie tylko w moim ale i mojego meza i dziecka zyciu ze bedziemy jesc i zyc zdrowo. Ze odzyskam energie i nie bede wegetowac a zyc. To nie odpowiedz na wasze pytanie ale nie chce sciemniac co ostatnio zrobilam zdrowego trzeba umiec sie przyznac przed samym soba i przed innymi pozdrawiam i gratuluje innym przyszlej wygranej ?
Jesteśmy o wiele zdrowsi i pogodniejsi odkąd jemy mniej mięsa niż zwykle. przełożyło się to na nasze relacje domowe i społeczne. Wspólny detoks, wspólne dbanie o siebie i o czworonożnych członków rodziny. Staliśmy się inni, a tak niewiele trzeba było. Zaczęło się od zwykłej zmiany diety, a spowodowało przemianę całej rodziny, relacji między nami. Odkąd dbamy i zwracamy uwagę na to co i jak jemy staliśmy się inni: na pewno zdrowsi, pogodniejsi i o wiele bardziej silniejsi. Teraz pora na więcej ruchu w naszym skomputeryzowanym świecie i może na medytację? Skoro przekonałam moją rodzinę do buraczków, dyni, marchewki i kiełków, może uda mi się przekonać, że warto zadbać o kondycję fizyczną i ducha? Bardzo bym tego chciała
Witam Was Tatiana i Michał,
w pewnym sensie odpowiedziałam na Wasze pytanie w korespondencji z 7.10. Ale zacznę od początku, w zeszłym roku też za sprawą mojego syna zaczęłam przygodę ze sportem po wielu latach przerwy, zaczęłam jeździć na rowerze ( 20, 30, 40km dziennie), chodziłam na pilates, jogę, bierznię, zaczęłam inaczej jeść, schudłam 10 kg, świetnie się czułam i nie zamierzałam na tym poprzestać i nagle zaczęło się. Choroba mojej mamy , pierwszy pobyt w szpitalu, drugi pobyt i diagnoza rak trzustki, 3 do 6 miesięcy życia w ogromnym cierpieniu. Świat się zawalił, w zasadzie na tym etapie choroby z rozległymi przerzutami nic nie można było zrobić tylko i wyłącznie dbać aby bolało jak najmniej. Skończyło się moje dbanie o siebie , rower, fitnessy, zaczęło się pocieszanie jedzeniem na noc, kiedy to czekałam kiedy mamie uda się zasnąć po silnych lekach optioidalnych. W lipcu mama umarła, ja byłam w depresji i z 12 kg nadwyżki, nic mi się nie chciało i tak jak Wam pisałam przyjechał mój syn i dał mi wędkę Tatiana i Michał wiecie o czym mówię. Znalazłam Wasz podcast i od tamtej pory czyli od 27 września wszystko zaczęło się zmieniać, słuchałam, czytałam, zaczęłam od eliminacji produktów przetworzonych i tak jak powiedziała p. Elżbieta nie zaczęłam ograniczać ale pewne rzeczy po prostu wyrzuciłam ze swojego jadłospisu. Zaczęłam korzystać z Waszych przepisów, kupiłam książkę, Jaglany detoks Marka Zaremby, zamówiłam książkę pani Sokołowskiej Alkaiczny styl życia. Można powiedzieć, że nie odchudzając się tylko eleminując zrzuciłam już 5 kg, a w listopadzie chcę zacząć post Daniela, głównie chodzi mi o efekt ozdrowieńczy, a jak przy tym schudnę to też pomoże mi w komforcie życia. Inaczej myślę, inaczej się czuję, znajomi mówią, że tryskam energią, jeszcze w sierpniu jedenaście razy brałam sumamigren na migrenę a od września do teraz tylko cztery razy. Dzielę się wiedzą zaczerpniętą z Waszych podcastów i bloga, z książek które zaczęłam czytać i z innych blogów z moimi dziećmi, partnerem, z przyjaciółmi i myślę, że przynajmniej kilka osób zaczyna myślec o wprowadzeniu zmianw swoim dotychczasowym odżywianiu. To jest początek mojej drogi i mam nadzieję, że z tej drogi już nie zejdę. Strasznie się rozpisałam, pozdrawiam Was serdecznie i dziękuję, że jesteście.
Co zrobiłam dla swojego i czyjegoś zdrowia? Można powiedzieć w tej chwili, że wszystko co można.
Moja dziewczyna miała ciężkie zapalenie płuc i po czwartym antybiotyku lekarz stwierdził, że koniec brania tego świństwa, że organizm jest zagrzybiony, co potwierdziło badanie krwi. Mniej więcej wiadomo, jak to wygląda i jak się człowiek może czuć. Ja odkąd pamiętam, walczę z układem oddechowym i przewlekłym stanem zapalnym. Stwierdziłam, że za młode jesteśmy, żeby wciągać się w wir lekarzy,chorób i leków i że trzeba zacząć działać, ale to tak naprawdę. Z dnia na dzień odstawiłyśmy gluten, nabiał i cukier na tyle, na ile się da (czyli niemal kompletnie). Wszystko przyrządzamy same. Wstajemy wcześniej rano, żeby zrobić sobie jedzenie do pudełka do szkoły/pracy, zamiast kanapek czy bułek. Używamy oleju kokosowego, oliwy z oliwek bądź z wiesiołka, plus sok z pokrzywy. Wprowadziłyśmy do diety więcej orzechów i nasiona. Na zakupach czytamy każdą etykietę i analizujemy, czy aby na pewno skład nam odpowiada. Jaja (w miarę możliwości) kupujemy jedynki, owoce i warzywa od zaufanych dostawców. Plus do tego więcej ruchu i praca z oddechem (w szczególności praca z przeponą, ale to już działka głównie fizjoterapeuty). Efekty? Zniknęły dolegliwości związane z układem pokarmowym, przeziębienia, zapalenia krtani. Nikt nie jest głodny, wszystko smakuje i ludzie wokół zazdroszczą nam tego i zaczynają naśladować. Same zalety.
Kochani !
Z wielką radością biorę udział w Waszym konkursie i cieszę się ogromnie, że są tacy ludzie jak Wy i motywują innych do zdrowego żywienia:-)))
Z rodziną mieszkamy sobie od ok.11 lat w Szkocji. Jak wiadomo na początku ze wszystkim było ciężko- bez rodziny, bez polskiego języka i żywości. Dopiero wszystko się rozkręcało i nabierało lepszego światła na przetrwanie w obcym kraju. Całe szczęście, z mężem zawsze byliśmy pozytywnie nastawieni do świata i to dało nam bonus na przyszłość.
Jestem mamą dwójki szczęśliwych dzieci. Razem z mężem dajemy im dobry przykład od małego, radzenia sobie w życiu. Dzieci widzą jak na obczyźnie kupujemy świniaka i od podstaw robimy własne mięso (kiełbasę, kabanosy, szynki i polędwiczki. Potem to wszystko zaprawiamy i wędzimy. Choć wiem, że mięso nie jest zupełnie zdrowe. Dzieci potrafią nawet 3 godziny nam asystować. Bardzo starają się nam pomagać we wszystkich pracach. Odżywiam swoją rodzinkę zdrowo. Pijemy dużo wody, nie jemy fast foodów, robię nawet swoje chipsy. Używam przeróżnych nasion(chia, jagody goji, czarnuszkę, orzechów spożywamy dużo itp., piję różne oleje z czarnuszki , chia, sezamowy lub kokosowy. ) Zbieram i suszę zioła, robię syropy dla dzieci. Robimy dżemy, piekę chleby na własnym zakwasie, piekę ciasta na zamówienia, jemy kasze różnego rodzaju. Mamy swój ogród i mnóstwo w nim witamin, jesteśmy jednostką, która oto dba, bo większość ma ogród zaniedbany .Piję ziemię okrzemkową i z rodziną grzybka tybetańskiego, ale nie wszystko razem, jest na wszystko umiar. Nie używamy cukru białego, córka nie słodzi, synek pije herbatkę z miodem lub z cukrem brązowym. Ja już od 3 tygodni jestem na detoksie cukrowym i jest super!!!! Mam dużo polskich książek ze zdrową żywością. ZDROWE ODŻYWIANIE I POZYTYWNE MYŚLENIE ładuje baterie na lepsze JUTRO, nie chorujemy często, gramy w piłkę nożną -bo jestem fanką. Jesteśmy w ciągłym ruchu, lubię z Ewą Chodakowską ćwiczyć, dlatego jesteśmy szczupli i szczęśliwi ,dajemy przykład innym i to bardzo mnie cieszy że ktoś może czerpać z nas to co najlepsze. Dodam, że mamy zwierzątka, przy których dzieci są czułe i opiekuńcze. Dziękuję ślicznie za wczytanie się w moją krótką historię. Pozdrawiam cieplutko
Dobre pytanie: odpowiedź nie jest prosta, bo to co zaczęłam robić kontynuuję – tak więc nie mogę odpowiedzieć w czasie przeszłym 🙂 A co takiego zrobiłam? Przede wszystkim odstawiłam cukier, nie jem go ja, nie je go moja 4-letnia córcia. Za to pieczemy zdrowe ciasteczka, robimy zdrowe lody ze świeżo wyciskanych soków i oczywiście dobrze się przy tym bawimy. Odstawiłyśmy produkty zawierające gluten, nie jemy białego pieczywa, za to wcinamy warzywka sezonowe. Kinia powoli przyzwyczaja się do różnych past i dipów, które robię i Jej tłumaczę – że to dla zdrowego brzuszka. Z wielkich białych buł już się przestawiła na ciemne pieczywo na zakwasie. W tym roku po raz pierwszy będziemy ogarniać dynię – na razie zupki krem, a na Halloween pizza na spodzie z dyni 🙂 ale wiem, że możliwości jest więcej – tylko nie wszystko na raz. Na razie to są początki, – lekko nie jest. Ciężko przestawić myślenie, odejść od poprzednich nawyków – zwłaszcza jak stawiam na stole obiad i słyszę – “Mamo, chcę kotleta”. albo “Bleeeee zielone”. Ale się nie poddaję 🙂 zielone ukrywam w sokach, a mięsko jeszcze czasem jest, bo nie umiem go wyeliminować w diecie Malucha – może książka mi pomoże? Co jeszcze – więcej wychodzimy na dwór, ruszamy się korzystając z każdej ładniejszej pogody. A co z tego mam? Więcej witalności, czuję się zdrowsza, mniej zmęczona, ale przede wszystkim – mam o wiele lepszy kontakt z Córcią – a to jest dla mnie najważniejsze 🙂
Pozdrawiam
Co zrobiłam ostatnio dla zdrowia mojego i mojej rodziny? Nie dalej niż wczoraj zrobiłam mojej rodzinie pyszny wegański obiad z samych zdrowych składników 😀
Zrobiłam całkowity detoks mojego organizmu przez 6 tygodniowy post warzywno – owocowy. Skutek uboczny to utrata wagi 🙂 A do tego lepsze samopoczucie większa radość i chęć do życia, każdemu polecam. Od tego czasu też nie wróciłam już do śmieciowego jedzenia choć brakuje mi pomysłów na zdrowe wartościowe jedzenie.
Witaj Tatianko!!! Ja nie będę uczestniczyć w tym konkursie ale bardzo bym chciała kupić tą książkę Jedz prawdziwe jedzenie prześlij mi na email cenę i numer konta na który mam dokonać wpłatę.Będę Ci bardzo wdzięczna.Pozdrawiam Anka.
Paweł mięsko jadł od rana
Dziś zaczyna od banana
Na obiadek piekł kurczaka
Dziś wyciska sok z buraka
zagryzając go rukolą
zamiast kfc kubełka z colą
Na kolację jadł kiełbasę
żebrząc u mnie o okrasę
dzisiaj pije siemię lniane
gołąbeczki je gryczane
Tak się zmienił Mistrz biegowy
nieco lżeszy, cudnie zdrowy
Szybciej biega, mniej się męczy
i przed Narzeczoną kleczy 🙂
Hej! Nigdy nie miałam problemu z jedzeniem, bo jadłam dobrze i zdrowo. Od x lat jestem wegetarianką (mówię, że urodziłam się już wegetarianką), nie lubię coca coli itp., chipsów itp., mam od czasu do czasu słabość do czekolady, uprawiałam sport (jogging, siłownia, joga) i regularnie robiłam głodówki!!!! To było fantastyczne budzić się rano z czystym od wewnątrz ciałem 🙂 Naprawdę fantastyczne uczucie! Ale jak to w życiu bywa, los stawia przeszkody i utrudnia nam to życia. Tak było też i u mnie. Nagle dowiedziałam się, że jestem chora i muszę przejść terapię, która nie zbyt dobrze wpływa na ciało i psychikę. Nie jestem panikarą, także najbardziej bolało mnie w tym wszystkim to, że musiałam z dnia na dzień zrezygnować ze sportu, bo nie dawałam fizycznie rady, ale za to chodziłam na wędrówki. Na łonie natury czułam się wtedy najzwyklej najlepiej. Terapia za mną, ale za to nadeszły skutki uboczne tabletek i tu nadeszły nowe problemy – problemy z żołądkiem i jelitami, a mianowicie alergie na artykuły spożywcze, uczucie pełnego brzucha, marna flora bakteryjna w jelicie itp. Robiłam badania jedno po drugim i lekarze kazali łykać nowe tabletki. Dzięki WAM odkryłam książkę Beaty Sokołowskiej “Alkaliczny Detoks” (którą od razu zamówiłam po wysłuchaniu wywiadu z tą Panią na Waszym podcaście). Książkę kupiłam i zaczęłam się interesować tym co jem i przed wszystkim jak. Zaczęłam jeść o określonych porach dnia – tak jak pisze o tym p. Sokołowska i wzięłam się za detoks. Zrobiłam jej 2 tyg. detoks i nagle poczułam w sobie tą lekkość, którą znam z lat wcześniejszych. Odstawiłam tabletki, bo zauważyłam, że żołądek i jelita sprawniej pracują, nie mam uczucia, że ciągle coś tam leży i blokuje. Czuję się lepiej, mam więcej energii i spadły mi 4 kilogramy, ale to nie tłuszcz moim zdaniem, tylko te paskudne złogi, które zbierały się w jelicie znikły – teraz ich nie ma i dlatego to uczucie lekkości. Uprawianie sportu nagle sprawia mi dawną radość a nie te zasapane męczarnie. Teraz jest po prostu lepiej i to dzięki WAM. Czytam Was bardzo chętnie, słucham i gotuję z Wami, a od piątku robię “Jaglane wyzwanie”….a więc do roboty :-)))))))))))))))))))))))
Pozdrawiam WAS bardzo gorąco!
Gdy do domu przyjechałam
Do kuchni zajrzałam i ręce załamałam!
Podczas, gdy ja się kształciłam,
Pracowałam i ćwiczyłam,
Ma rodzina ukochana
Okropności jadła od rana:
Paróweczki i mielonki,
Majonezy i golonki,
Margaryna, czekolada
Mąka biała, zło nie lada!
I tak co dzień, w dzień i w nocy,
Swe ciało pozbawiali mocy!
Złe jedzenie im to dało,
Że energii mieli mało,
Kawę pili bez ustanku,
Po południu, o poranku,
Na różne bóle narzekali,
Ale wafelki po kątach chowali!
Powiedziałam: “Dość, kochani!
Wyrzucamy udziec barani!
Mało mięsa, więcej warzyw,
Wasz żołądek o tym marzy!”
Pyszny koktajl zmiksowałam,
Zupę krem ugotowałam,
A do tego na deserek:
Buraki i koperek!
Nawet dziadek się zachwycał,
Dokładkę w ukryciu przemycał,
Przekonali się, że zdrowo,
Smacznie, tanio, kolorowo,
Można jeść z taką łatwością,
A swe ciało traktować z miłością!
Bowiem jedno ciało mamy,
A jak o nie nie zadbamy,
To nas czeka życie marne,
Bez energii, smutne, czarne,
Z bólem brzucha i nadwagą,
Potraktujcie to z powagą!
Zdrowe życie jest wspaniałe,
Wiedzą to już tłumy całe,
A więc pokaż swoim krewnym,
Którzy płaczą płaczem rzewnym,
Że wystarczy zmienić dietę
I odwrócić złą monetę!
Witam!
Co w ostatnim czasie zrobiłam zdrowego dla siebie lub swojej rodziny…? hmmm…
Dla swojej rodziny staram sie robic jak najwiecej od kiedy jestesmy rodzina, prawdziwom rodzina. Od kiedy mam meza i zaszlam w ciarze wiem ze jestem otpowiedzialna nie tylko za siebie ale i za innych. Zdalam sobie sprawe ze moje zycie nie jest najzdrowsze. Zaczelam malymi krokami, ktore stawaly sie coraz wieksze. Zucilam palenie, przestalam urzywac cukru poczatkowo do herbaty, a potem prawie wszedzie, przeszlam na ekologiczne produkty, nietylko zywnosciowe, ale i chemiczne(kosmetyki i produkty do czyszczenia), coraz zadziej kupowalam biale pieczywo, przeszlam na chleby ciemne, potem na pelnoziarniste, potem chleby na zakwasie,a teraz pieke sama ze swierzo zmielonej maki w domu… przy dzieciach zaczelam stosowac pieluszek wielorazowego urzytku, nosic w nosidle, spac razem w jednym lozku, karmic piersiom (co w tych czysach nie jest niestety oczywista sprawa), usunelam telewizor z domu, przeprowadzilismy sie do mieszkania z niewielkim ogrodkiem, gdzie moge chodowac choc troche zdrwych warzyw dla siebie i rodziny…
Przez te wszystkie zmiany czuje sie bardziej swiadomym czylowiekiem, swiadomym konsumentem, jestem szczesliwa z kontaktu z natura oraz szczesliwa z gotowania i pielegnowania mojej rodziny. Mam wiecej energi wewnetrznej i wiecej ciewosci…(nie wiem jak to najlepiej ujac w slowa). Jest we mnie wiecej wszystkiego, zrdowia, energi.. Wiem ze jeszcze duzo moge zmienic i daze do tego. Mam niestety sporo “starych” przyzwyczajen ale pracuje nad nimi.
Ale co w OSTATNIO zrobilam zdrowego dla siebie lub swoje rodziny??? … Pyszny obiad 🙂 Zupa krem z dyni; Kotleciki z kaszy gryczanej, warzywka z piekarnika i naturalny ryz z glonami do tego mala satka z salyty i starej rzodkiewki. Czulismy sie po nim sueper. Najedzeni ale nie przejedzeni, pelni energi i gotowi do dalszych dzialan i eksperymentow.
Zapisalam sie rownierz na zajecia gimnastyczne poporodowe, po ktorych (po raz drugi) odzyskam stara forme, a moze nawet nowa giedkosc.
Witam, od kilkunastu tygodni jestem szczęśliwą osobą ,mamą ,żoną ,która dzięki Waszej stronie zaczęła dostrzegać pozytywne aspekty zdrowego odżywiania. Wycięłam z dotychczasowego jadłospisu wiele niezdrowych przetworzonych produktów typu(przypraw do potraw zawierających glutaminian sodu,gotowych produktów sprzedawanych w marketach ,napoi itp.).Przestaliśmy jeść słodycze, w zastępstwie wykonujemy je sami na bazie kaszy jaglanej otrębów z dodatkiem owoców.Największym moim sukcesem ostatnich tygodni jest prowadzenie diety męża w efekcie czego schudł 8 kilogramów,nigdy wcześniej nie mógł schudnąć przy wielu próbach stosowania rożnych diet.Wystarczyło tylko zacząć zdrowo się odżywiać i konsumować większą ilość warzyw i owoców. Nie ma dnia żebym nie zaglądała na Waszą stronę i poszukiwała nowych rozwiązań zdrowego odżywiania.Wiem, że czeka nas jeszcze długa i ciężka droga.Dostrzegając uśmiech na twarzy mojego dwulatka jedzącego kremy warzywne widzę że warto.Zarażam pozytywnie najbliższą rodzinę i znajomych.
Dzięki Wam,że jesteście.Pozdrowienia Kamila z rodziną.
Ostatnio kupilam sobie rower miejski (troche lepszy niz moj ostatni studencki gracik) i przyczepka dla dzieciakow. Moge teraz wozic starsze dziecko do przedszkola i nie musze juz do tego celu urzywac auta, ktore zanieczyszcza srodowisko.
Te codzienne podrurze (nie tylko do przedszkola) sluza nie tylko srodowisku ale i mojemu zrowiu. Jestem teraz dlurzej na dworzu, przyczym uprawiem troche sportu, bo przyczepka nie jest taka lekka jakby sie wydawalo 😉 Moje dzieci tez wola jezde rowerem niz autem. Sa przez to bardziej dotlenione, sa dlurzej na sloneczku (co dostarcza im witaminy D)… Ogolnie wszyscy na tym korzystamy i jestesmy szczesliwsi. Dzisiaj bylismy w lesie na rowerkach calom rodzinkom i nazbieralismy 2 kosze pysznych grzybow 🙂
Z wiatrem we wlosach pozdrawiam wszystkich serdecznie
Magdalena
Bardzo dziękujemy wszystkim naszym wspaniałym czytelniczkom i czytelnikom za komentarze pozostawione pod tym postem. Ilość wpisów i historii, które przesłaliście przerosła nasze najśmielsze oczekiwania.
Jednak to, co nas najbardziej zdumiewa i pozytywnie zaskakuje, to nie ilość komentarzy, ale ich jakość. To są bardzo szczere, osobiste i jakże inspirujące historie. Niektóre z nich bardzo nas wzruszyły. Pokazują, że jest na świecie, jest w Polsce wiele osób, które podobnie jak my mają świadomość tego, jaki wpływ na nasze zdrowie ma to, co jemy i co myślimy. To się sprawdziło w naszej rodzinie – zainspirowani własnymi doświadczeniami założyliśmy tego bloga i dzięki temu poznajemy Was, Wasze historie, sukcesy i zmagania (bo nie zawsze jest łatwo i przyjemnie). Przytoczone historie potwierdzają, że zdecydowanie warto zadać sobie trud, zwolnić tempo życia, czasem z czegoś zrezygnować, aby móc się skupić na tym, co w życiu naprawdę ważne: zdrowie nasze i naszych najbliższych oraz relacje jakie między sobą budujemy i pielęgnujemy.
No ale jak z tych wszystkich wspaniałych komentarzy wybrać tylko dwa? No jak? A wierszyki to już naprawdę mistrzostwo! Długo wspólnie analizowaliśmy zostawione przez Was wpisy, każdy jest wartościowy, każdy niesie w sobie jakieś przesłanie, a książek do rozdania mamy tylko dwie…
Dlatego według nas każda osoba, która pozostawiła komentarz pod tym wpisem jest dla nas zwycięzcą i każdej należy się jakaś nagroda. Dwie książki trafiają do Ewca O oraz Genowefa. Bardzo prosimy o przesłanie na kontakt@wiecejnizzdroweodzywianie.pl adresów pocztowych, na które mamy wysłać książki.
Pozostali zwycięzcy otrzymają od nas (na adres email, z którego napisali komentarze) prezenty. Są to proste w składnikach i wykonaniu przepisy, które jeszcze nie były publikowane na blogu. Mamy nadzieję, że sprawią Wam radość, tak jak Wy sprawiliście nam 🙂
Dziękujemy za udział w konkursie i pozdrawiamy Was serdecznie! 🙂
Tatiana i Michał
Całkowicie zrezygnowałam z produktów odzwierzęcych! I nie sądziłam, że może mieć to taki wielki wpływ na moje samopoczucie! Nigdy, ale to nigdy nie miałam tyle energii co teraz – i nie wiem czy to efekt placebo czy rzeczywiście te produkty mają taki zły wpływ na moje ciało, wiem tylko, że do nich nie wrócę! Bo do przenoszenia gór wcale nie trzeba kilograma mięcha!
Moim niezmiennym sposobem na zdrowie jest medytacja,
to bardzo dobroczynna fascynacja.
Ciało w świat błogiego relaksu wprowadza,
zaś umysłowi pełne wyciszenie przywraca.
Zanurzam się wtedy w tu i teraz całkowicie,
co działa na mnie kojąco niesamowicie.
Kiedy na oddechu całą swą uwagę koncentruję,
natłok myśli z powodzeniem ignoruję.
Myśli te pozwalają o sobie zapomnieć i niczym balonu uczepione,
znikają z horyzontu percepcji, jakby przez wiatr były we mgle niesione.
Moje laserowe skupienie na oddechu jest niezawodne,
gdy chcę objąć swym doświadczeniem stany w błogości skąpane lecz ulotne.
Gdy umysł z fal beta na fale alfa, a nawet theta się przestawia,
oddech się spowalnia, serce bije wolniej, a organizm jeszcze lepiej niż w śnie się odnawia.
Medytacja skutecznie przywraca harmonię umysłu, duszy i ciała,
sprawia, że uwalniam się z tego, czego dłużej czuć bym nie chciała.
Negatywne emocje odsuwają się w cień,
a ja nabieram entuzjazmu i mocy, by dobrze spożytkować dzień.
Po takim „resecie” czuję się jak nowo narodzona,
w prawdziwej lekkości bycia zatopiona.
Moje witalne akumulatory są do pełna naładowane,
a myśli powracają spokojne i uporządkowane.
Króluje we mnie radość bezwarunkowa,
i jestem wzorem spokoju dla ludzi dookoła!
Dzięki medytacji dbam o dobrostan mentalny, emocjonalny, fizyczny i duchowy,
to doskonały sposób na profilaktykę zdrowotną jak i doraźną formę holistycznej odnowy! 🙂